Pierwszy raz przeczytałam nazwisko Kazuko Aoki na Blogu Lorety. Zakochałam się w subtelnych interpretacjach wzorów Kazuko autorstwa Lorety, pięknych zdjeciach i stylizacjach a potem zapragnęłam sama je wyhaftować. Troszkę to trwało, ale jest - mój pierwszy wzorek - pierwiosnek.
Troszkę się spóźniłam z prezentacją haftu bo mamy bardziej lato niż wiosnę ale niestety ostatnio krucho u mnie z czasem i mobilizacją.
Haft powstał na kremowej tkaninie typu panama(metr wygrzebałam w koszu z resztkami tkanin w Leroy Merlin za 10 zł).
Hafcik połączyłam z innymi materiałami i tasiemkami i uszyłam poszewkę.
Tasiemka która użyłam również pochodzi ze szperów, jest bawelniana, stara i udało mi się upolować całą wielgachną szpulkę:) Podejrzewam,ze jest na niej kilkadziesiat jak nie kilkaset metrów tasiemki:) Możecie sobie wyobrazić jaka byłam szczęśliwa:)
Natomiast materiał w kropki to firmowy wzór Tilda(jestem zakochana w tych materiałach i strasznie boleję, że są tak okropnie drogie).
Poszewka zapinana oczywiście na troczki:)
Przy okazji wykorzystałam maleńkie ścinki materiału(szkoda by się zmarnowały) i uszyłam pierwszy -uwaga- patchwork! Specjalistki w tej dziedzinie pewnie się uśmiechną z politowaniem ale oto moja pierwsza pokładka wykonana tą techniką:P
Oczywiscie niemiłosiernie krzywo ale niestety nie posiadam specjalnej maty do krojenia.
W jednym kwadraciku dorzuciłam maleńki monogram.
Przy okazji chwalę się nową tacą(oczywiście nie nową ale wygrzebaną na pchlim i gruntownie odmalowaną). Moją pierwszą ażurową tackę prezentowalam tutaj, ale ta była dosyć mała i docelowo polowałam na coś większego.
Bella, która "pomagała" w sesji.
Nowa jest również roślinka- szparag, bardzo zielona i delikatna, rozłożystością przypomina mi troszkę drzewka bonsai.
A tutaj widać jak podusia prezentuje się docelowo.
I w zbliżeniu. Proszę powiedzcie co myślicie o hafcie oraz kolorystyce podusi. Pocieszcie mnie trochę bo mojemu mężowy niezbyt przypadł ten kolor do gustu:P Chyba za długo królowały u nas róże i szarości:)
PS. Kochani, koniecznie udajcie się do kina na The Great Gatsby. Wcześniej czytałam ksiażkę i tym bardziej czekalam na nowa ekranizację. Choć wiem, że wiele osób uważa go za przerysowany to mnie ogromnie przypadł do gustu, muzyka, scenografia no i obsada:)
A'propos muzyki-cudna piosenka Lany del Rey, którą słucham non stop.
Pozdrawiam
ABily