Pokazywanie postów oznaczonych etykietą książka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą książka. Pokaż wszystkie posty

środa, 7 marca 2018

Hallo Luty


Luty to suma drobnych i wielkich radości, małych smutków, kilku wspólnych pierwszych razów. Thomas zdobywa pierwszy dyplom z nauki pływania(brawo!), po 3 latach pierwszy raz wspólnie idziemy do kina i choć wszyscy w tym czasie oglądali '50 shades freed' my doskonale bawiliśmy się na Bobie budowniczym i wielkich maszynach.
Udaje nam się ukończyć projekt naszej kuchni i wygląda na to że nasz kitchen drama zmierza ku końcowi.
Lucky dostał namiot tipi, a muszę przyznać że najczęściej to ja chowam się w nim podczas zabawy w chowanego.




W lutym są moje imieniny a więc kolejna okazja by do domu sprowadzić jakąś roślinkę.





Były i tulipany ale też w domu zamieszkała Pilea Glauca oraz Hawortia Fasciata.




Z dekoracji pojawiło si kilka uroczych skorupek tudzież pojemniczków. Znacie mnie dobrze i wiecie, że musi być bardzo miętowo. A'propos mięty - prawie rozpłakałam się ze szczęścia gdy moje dziecię nauczyło się słowa miętowy:)





***

Przeczytane -

 'Mindhunter. Tajemnice elitarnej jednostki FBI' autorstwa John Douglas, Mark Olshaker - autentyczna historia agenta FBI, który z kolegami w latach 80 zaczęli opracowywać metody profilowania, ścigania seryjnych morderców oraz analizowali przyczyny popełnionych przez nich zbrodni. Jack Crawford z Milczenia Owiec a także główni profilerzy z Criminal minds byli wzorowani na osobie John Douglas a ostatnio oczywiście powstał serial na Netflix-Mindhunteer. Bardzo ciekawa książka z której dowiedziałam sie jak trudno było J.Douglasowi przekonać biuro że jego praca jest koniczna i znacznie ułatwi ściganie przestępców.

'Enklawa'-Ove Løgmansbø aka Remigiusz Mróz, na Wyspach Owczych znika nastolatka, a potem druga. Ludzie z Wysp przeraża zaistniała sytuacja wszak to najbezpiecznijsze miejsce pod słońcem i niekt nie zamyka drzwi domu na klucz. Powieśc jak to powieść Mroza, dobrze się czyta, niezbyt skomplikowany kryminał, można się domyślić puenty. dzięki książce zainteresowało mnie samo miejsce i zachorowałam Na Wyspy Owcze, jeśli nigdy nie widzieliście to polecam wygooglować.Przepieknie tam i chciałabym kiedyś odwiedzić to miejsce:)PS.przemilczę złą słąwę jaką okrył się autor wymyślając ten pseudonim i podszywajac się pod kogoś kto nie istnieje.

'Cinder' - Marissa Meyer, Podcast Czyty czytu zrobił ankite wśród czytelników jaką książkę chcieliby omówić no i padło na Cinder, to futurystyczna powieść o kopciuszku, Śnieżce i pewnie jeszcze paru bajkach gdyby przyszło mi głębiej pomyśleć.Cinder to pół człowik, pół android.Nie ma stopy i dłoni, jest najlepszym mchanikiem w Nowym Pekinie i mieszka z 2 siostrami i przybrana opiekunką. Jej życi nabiera tempa gdy do jej sklepu trafia książe Kai, syn mnarchy, ktory zaprasza ja na bal(!)siostra zapada na śmiertelną chorobę a na Ziemi przylatuje okrutna władczyni Księżyca której marzy się mariaż z Kaiem w przeciwnym wypadku wypowie Ziemianom wojnę.Ech...to zupełnie nie moja stylistyka aczkolwiek dobrze się czytało.Nie doszukałam sie żadnego przesłania ale kurczę może jestem za stara na takie fantasy i się po prostu czepiam:P

'Kwiaty dla Algernona' -  Daniel Keyes - Charlie Gordon ma trzydzieści pare lat i jst upośldzony umysłowo.Pracuje w piekarni jako pomocnik do wszystkiego, gdzie jest obiektem kpin choć ni zdaj sobie z teego sprawy.Zostaje poddany ksperymentowi medycznemu dizęki któremu jego zdolności umysłow zaczynaja się szybko rozwijac by wkrótce przwyzszyć intligencją cały zespół lekarzy którzy sie nim zajmowali.Czy nowe życie geniusza to szczyt marzeń dla Charliego, czy jest szczęśliwy, czy jego nisamowite zdolności uczęnia się i gnialny umysł pozostaną z nim na zawsze a moze ekspryment wcale się nie powiódł.Genialna książka pisana w formie dziennika Charliego, prowadzona od czasów przed eksperymentem(pełna błedów gramatycznych, prostych i źle zapisanych słów, wraz z upływem czasu dziennik staje się bardziej czytelny a czytelnik może śledzić na własne oczy tempo przeobrażenia Charliego.

'Artemis' - Andy Weir -Jazz mieszka na Księżycu i oficjalnie jest doręczycielką, nieoficjalnie zajmuje się przemycaniem środków niedozwolonych w księżycowym mieście. Jeden z jej bogatych klientów skłąda jej propozycję by zniszczyła włsność należacą do jego konkurencji. Jazz przyjmie propozycję i tu zaczną sie ogromne problemy.Mając w pamięci "Marsjanina' byłam ogromnie ciekawa tej powieści. Czyta się ją bardzo przyjemnie, sam pomysł by stworzyć miasteczko na księżycu i w nim osadzić fabułę powieści wydał mi się rewelacyjny ale już gorzej z samym postacią Jazz i niemoralną propozycją jaką jej zaproponowano. Nie polubiłam jej i ogromnie irytowało mnie jak tłumaczy swoje lewe przekręty. Marsjanina czytałam jednym tchem i mocno mu kibicowałam, A Jazz no cóż miałam nadzieję że ktoś da jej w końcu kopa w tyłek...Nie polecam

'Duchy Jeremiego' - Robert Rient  - dwunastoletni Jeremi dowiaduj sie ze jego mama ma raka i niedługo potem umiera, osierocony  zmaga sie każdego dnia z samotnością, tęsknotą a także demonami które popychaja go do ostatcznego. To kolejna pozycja po 'Rdzy" Jakuba Małeckiego która jest bardzo oszczędna w słowach ale jaki są to słowa. Wielokrotnie przerywałam czytanie by otrzeć łzy, wielokrotnie zatrzymałam się by odbyć podróż do swojej młodości by przypomnieć sobie wydarzenia i ludzi którzy zawsze są w moim sercu a o których pamięć zawsze sprawia ból. To powieć o zbyt szybkim dorastaniu, odkrywaniu swojej tożsamości, o stracie i wielkim bólu, zbyt wielkim by dwunastolatek mógł mu podołać. Polecam


***


Ulubione produkty pielęgnacyjne/Denko

Podczas zakupów w Lidlu natrafiłąm na ofertę produktów do pielegnacji twarzy. Łasa na wszystko co różane zdecydowałam się na krem na noc oraz pod oczy z dzikiej róży. Zapachu róży one nie mają ale zadziwiająco dobrze nawilżają moją cerę, która w tym sezonie wyjatkowo źle wyglada. Polecam no i dodatkowo nie kosztują wiele.




Zużyłam:

Piankę do włosów ProSet (zużył mój mąż, który do fryzury przywiazuje większą uwagę niż ja)
Zarqa-olejek jojoba do ciała dla dzieci, doskonały skład, okropnie drogi, nie kupię ponownie, kupię za to zapas olejku Jojoba z Babydream dla Lucky'ego.
Rituals- olejek pod prysznic z różą i migdałem, męczyam go co najmniej rok z przerwą w lecie bo jego zapach zdcydowanie mi wtedy przeszkadzał. Pięknie pachnie, jest niesamowicie łagodny, olejki pielęgnują skórę pod prysznicem ale mimo wszystko ucieszyłąm się gdy sie skończył.
Yves Rocher - łągodny balsam do ciała z wyciągiem z oczaru wirginijskiego, podoba mi się zapach, szybko się wchłania ale odniosłam wrażenie że nie robi zupełnie nic. Niestety mam jeszcze jedno opakowanie które kupiłam na propocji 1+1.
CoLab -suchy szampon wersja tropikalna, postanowiłam spróbować czegos nowego i nie był to dobry pomysł. Produkt na moich włosach nie robił nic. Dla niewtajemniczonych; suchy szampon jest tylko jeden i nazywa się Batiste.Nie warto sięgać po inne.




Pozdrawiam,
ABily

PS. Przepraszam za literówki, co miesiąc ubywa klawiszy z mojej klawiatury...

niedziela, 4 lutego 2018

Styczeń 2018

Hallo w Nowym Roku:)

Styczeń obfitował w seriale Netflixowe oraz wiele różnych ksiażek,poznanie najmłodszego członka rodziny(no bo przyjaciele to rodzina która sami sobie wybieramy), przeżycie największego sztormu jaki do tej pory nawiedził Holandię a także pójście pod nóż(i te zdziwione spojrzenia obcych ludzi którzy gapią sie na mnie i zastanawiają czy nie jestem przypadkiem ofiara przemocy w rodzinie) no i coś co dosłownie rozkłada nas na łopatki czyli stworzenie projektu nowej kuchni tak by miała ręce i nogi.

Ale zacznijmy od mojej Pilei którą mam już ponad roku ale dopiero teraz wygląda cudownie i rodzi, tak rodzi potomstwo a co za tym idzie staje się idealnym prezentem od serca(moim zdaniem). Zwłaszcza w personalizowanej doniczce niczym od Arne Jacobsena:)




Obecnie to mój ukochany kwiatek w domu i codzienie z czułością podglądam jak wypuszcza kolejne listki. Jeśli znacie kogoś kto kocha rośliny to Pilea będzie idalnym pomysłem na prezent. Lubi ciepło i słońce choć rozproszone.W zimie należy ją obficie podlewać a będzie sie dumnie prężyła i wydawała z ziemi niezliczone ilości maleńkich roślinek:) Literka A już trafiła do nowej właścicielki, Literka B czeka cierpliwie i rośnie:)




Netflixowe odkrycia:

The end of the f***ing world - krótkie odcinki pełne czarnego humoru, dwoje nieporadnych asocjalnych nastolatków którzy postanawią razem uciec z domu, powoduje szereg niecodziennych przypadków, ciekawe zwłaszcza z perspektywy młodego rodzica.

Atypical - wychowywanie autystycznego syna, który niczym Sheldon z The Bing Bang Theory ma genialny umysł ale dość kiepsko mu idzie z płcią przeciwną a właśnie chciałby mieć dziwczynę to ogromne wyzwanie dla rodziców i społecznśsci w której żyją, uroczy film o potrzebie zmian i pingwinach.

Stranger Things sezon 2 - czy muszę cokolwiek pisać? Gunnies powrócili po 30 latach, kocham za niesamowity mroczny klimat, muzykę którą powoduje dreszcze, Eleven oraz absolutnie zauroczona fryzurą ala Steve, czasem żartuję z męża że zanim chwyci za grzebień ma Bad Steve Hair Day:P

The Fall - Scully powraca i chce się ją ogladąć do tego jako agentkę ścigającą seryjnego mordercę a w tej roli-tak,tak - nie kto inny jak Jami Dornan czyli dobrze znany Mr Grey. I jeśli nie polubiliście Szarego to na pewno spodoba wam się w tej roli.

Mindhunter - I jak już dałam łapkę w górę The Fall- Mindhunter wyświetlił sie w propozycjach, a później usłyszałam o nim w jednym z podcastów Czytu Czytu, opowiada o agentach FBI którzy w latach 80' zaczęli opracowywać metody ścigania seryjnych morderców i analizowali przyczyny popełnionych przez nich zbrodni. Serial powstał na autentycznych wydarzeniach opisanych w ksiażce 'Mindhunter. Tajemnice elitarnej jednostki FBI' autorstwa John Douglas, Mark Olshaker którą właśnie czytam.


Przeczytane książki:

Beeing there -Jerzy Kosiński - w zeszłym roku odkryłam tego autora i z ogromna ciekawością zagłebiłam się w jego biografię i bibliografię. Polak wydajacy w jezyku angielskim jakimś cudem nie trafił w moje ręce  do tej pory a wierzcie mi w szkole czytałam wszystko a nawet więcej. Postanowiłąm nadrobić braki. Wystarczy być to króciutka opowieść przypominajaca Karierę Nikodyma Dyzmy. Przeczytałam w oryginale a na stoliku nocnym leży już jeszcze słynniejszy 'Malowany Ptak'.

Kwietniowa czarownica - Majgull Axelsson - to kolejna nowość u mnie, nigdy wcześniej nie słyszałam o tej autorce a kiedy Anniko wspomniała że to jej ulubiona pisarka to oczywiście zapamiętałam rekomendacje. Kwietniowa czarownica(druga powieść tej autorki którą przeczytałam) to bardzo dziwna opowieść o trzech(a właściwie czterech)siostrach które choć nie łączą więzy krwi łączy zastępcza matka i okres wspólnego dorastania. Każdej z nich przypadło w udziale inne życie choć w pewnym momencie wszystkie dostały świeży start. Skomplikowane relacje, uczucia, związki i życiowe wybory. Ogromny mętlik emocji i postaw. Książka porusza i wciaga. Ogromnie polecam. Wybieram jej powieści przypadkowo ale już rozumiem zachwyt mojej przyjaciółki, dodatkowo czuć przyjemny skandynawski klimat tak różny od współczesnych autorów których do tej pory miałam okazję czytać. Daje mocne **** i polecam ogromnie.

Kiedy pozwolić kiedy zabronić - Robert J. MacKenzie, poradnik dla rodziców o tym jak poprawnie wyznaczać granice swoim dzieciom by później nie wchodziły na głowę swoim rodzicielom.

'Mężczyzna, który gonił swój cień'- David Lagercrantz- piąta książka w serii Millennium, kocham tą serię i musiałam ja przeczytać, jest ok ale szczerze mówiac po lekturze poprzedniej spodziewałam sie czegoś lepszego. Poznajemy dalsze sekrety z życia Lisbeth Salander a także genezę jej słynnego tatuażu ze smokiem. Czy nastąpiło romantyczne pojednanie  Lisbeth i Mikaela? Nie zdradzę, przeczytajcie sami.

Nowe oblicze Greya - E L James- my guilty pleasure, no comment, a film w kinach już niedługo:)

'Żółwie aż do końca' -John Green - kilka lat temu uwielbiałam pana Greena i mogłam się utożsamiać przynajmniej z częścią jego powieści, niestety zółwi nie polubiłam, nie potrafiłam  identyfikowąć się z nastolatką którą dręczą napady lęku i spirale myśli, nie potrafiłąm współczuć nastoletneimu miliarderowi którego ojcic zaginął ani parze która nie wie czy chcą być ze sobą czy nie. Nie moja bajka tym razem.


95% książek czytam na Kindlu, na gwiazdke podarowąłam sobie nową miętową  obwolutę:)
Jak ja uwielbiam trafione prezenty:)




 Białe szafirki w tym tygodniu cieszą moje oczy a umieściłam ją w miętowej doniczce którą natrafiłam na pchlim targu, jest bardzo stara, uwielbiam i dosyć ryzykownie umieszczam ją na stoliku w zasiegu łapek, tudzież innych kończyn Lucky'iego.




Nie pokażę denka styczniowego bo w szale sprzątania wywaliłam wszystko co uzbierałam w ostatnich miesiącach ale za to polecę jeden cudowny produkt kosmetyczny który odkryłam kilka lat temu, używałam z przyjemnością i gdyby nie to ze trzeba go sprowadzać z US to pewnie miałabym go stale. Podczas pobytu w PL znalazłam olejek Marula(bo o nim ten długi wstęp) w drogerii Hebe w bardzo przystępnej cenie(ok 35 zł za 30 ml). Jest doskonały do nawilżania ale przede wszystkim kojenia podrażnionej, wysuszonej skóry ale przede wszystkim cery z niedoskonałościmi. Jego działanie porównam do olejku z drzewa herbacianego lub olejku tamanu, z tym że te dwa ostatnie strasznie śmierdzą. Olejek marula ma neutralny zapach i nie brudzi pościeli nałożony na buzię na noc. Jedyny minus to opakowanie bez dozownika, swój przelałam do innej buteleczki z pompką. Polecam!




Dajcie znać jakie netflixowe filmy/seriale polecacie albo co ciekawego przeczytaliście ostatnio:)

Pozdrawiam,
ABily



poniedziałek, 4 września 2017

Sierpień!

 Witam we wrześniu!


Obejrzałam inspirujacy filmik na youtube, jeśli narzekacie na metraż swojego mieszkania, domu to powinniście objrzeć ten film. Mieszkając na 8m2 w Tokyo, da się:) A my tymczasem przymierzamy sie do rozbudowy kuchni choć po obejrzniu w/w filmiku ogarneły mnie wątpliwości...

A tymczasem w salonie upragnione duże - małe zmiany. Pożegnalismy starą skrzynię a przywitaliśmy 3 małe okragłe stoliki, ogromnie podobają mi się kształtem i kolorystyką, 2 kupiliśmy nowe, trzeci to zdobycz z pchlego targu.




Nie muszę pisać jak bardzo podoba mi się ta zmiana, jak nasz salon(i tak duży i jasny) zyskał na lekkości i przytulności. Dodatkowo co mnie od dawna irytowało, nasz synek przestanie sobie nabijać guzy na jego ostrych kantach.




Stoliki podzieliłam na część ozdobną gdzie stoją jakieś kwiatki i wazoniki, na najwyższym mam komplet podkładek które służą mi gdy chcę postawić kubk z herbata lub lampkę wina, a ten największy miętowy(!) jest zawsze pusty i korzystamy z niego jako podnóżek(mąż) lub np do układania puzzli(Lucky).




 Odkąd je posiadam nie zdarzyło mi się by panował na nich nieporządek lub leżały na nich jakieś niepotrzebne rzeczy. Co najlepsze one są lekkie i poręczne i  w każdej chwili można je poprzstawiać gdy np chłopakom zachce się grać w piłkę w salonie.




W salonie nowy jest też dywan stylizowany na vintage a także lampa w kolorze mosiądzu.




***

Minęły 3 miesiace weganizmu i jakie są moje odczucia? Początkowa euforia że wreszcie to zrobiłam minęła. Życie toczy się dalej a ja codziennie odkrywam coś nowego.
Na przykład to, że witamina D3 jest pochodzenia zwierzęcego i można ja znaleźć często w produktach spożywczych jak choćby roślinnych margarynach czy chrupkach śniadaniowych, a że soki owocowe popularnych marek są klarowane żelatyną!
Wszędzie czają się pułapki na nic niepodejrzewajacych konsumentów. Dlatego konieczna jest codzienna edukacja.


Na kanale missplayground natrafiłam na informację o książce Jonathan Safran Foer - Zjadajac zwierzęta'. Blogerka wspomniała że dzięki tej książce przeszła na weganizm. To wystarczyło bym zapragneła ja przeczytać.
To nie jest książka o wegetarianiźmie ani weganiźmie to książka o zjadaniu zwierzat jak w tytule. Dlaczego jemy zwierzeta, dlaczego jemy kurczaka a psa już nie( w większości kultur oczywiście), dlaczego bez szemrania zarzucamy wędkę z hakiem by złowić rybę a  już idea by postąpić z kotem czy psem wydaje się niewyobrażalna i za znęcanie się można zostać skazanym, czy wiemy jak w praktyce wyglada współczsna hodowla zwierząt, czy wiecie że ' jajko z wybiegu" tak naprawdę to bzdura a w praktyce oznacza ze na fermie kurzej zwierzęta maja dostęp do świeżego powietrza czyli np 1 uchylone okno w zagrodzie na 30 tyś zwierząt! Czy wiecie że fermy kurze odcinaja kurom dostęp światła i głodzą je przez kilka tygodni by potem zalać je 20 godzinnym światłem by kury myślały iż jest wiosna by wywołać skłądanie jaj? O albo to że męskie piskleta niosek są mordowane i wyrzucane po wykluciu bo z punktu widzenia produkcji są bezużyteczne? A same nioski po 2 latach ida pod nóż bo znosza mniej jaj więc lepiej je zastapić młodymi kurami. Za­kła­dy cho­wu prze­my­sło­we­go sta­no­wią dla dziu­ry ozo­no­wej za­gro­że­nie więk­sze niż trans­port. Z ho­dow­li by­dła po­cho­dzi po­dob­no aż 18 pro­cent wszyst­kich ga­zów cie­plar­nia­nych. To o 40 pro­cent wię­cej niż pro­du­ku­ją wszyst­kie sa­mo­cho­dy, stat­ki, sa­mo­lo­ty i po­cią­gi ra­zem wzię­te..I mogłabym tak dalej i bez końca. Ksiażka otwiera oczy na tyle ważnych aspektów nie tylko dla osób poszukujących swojej drogi w świecie zdrowego odżywiania ale przede wszystkim ekologii i humanitaryzmu.

Gdy byłam wegetarianką czułam sie winna iż jem jajka i jem ser i nadwyrężam'kurzy kuper i krowie cyce'. Teraz jestem weganką i czuję się winna że nie robię nic by zapobiec masowemu mordowaniu zwierząt... takie są moje opdczucia po przeczytaniu tej książki.

Oprócz w/w książki sierpień minał mi pod znakiem kryminału. K.Puzyńska , seria Lipowo część 7 - Dom czwarty oraz część 8 - Czarne narcyzy.  Intrygi są ok, ale autorka postanowiła wprowadzić trochę slangu policyjnego(nie trochę- dużo) i okropnie mnie to irytuje. Rozumiem, życie doświadcza bohatera, bohater się zmienia i staje się bardziej gruboskórny, jego język jest bardziej szorstki i sposób zachowania też ale żeby kryminał zamienić na abc slangu. Jestem na NIE. Jak to bywa w przypadku tej autorki szybko się je czyta ale i szybko zapomina. Polecam jako książki na odmóżdżenie.

Po tym zwiastunie zapragnęłam przeczytać książkę i dowiedziałam się że Bałwan powstał w oparciu o powieść Jo Nesbo - Pierwszy śnieg. No i przeczytałam i spodobała mi się a potem zorientowałam się że to 7 część w serii Harry Hole. Brawo ja! Przeczytałam zatem nr 1- Człowiek nietoperz i nr 2 - Karaluchy.  To są dobre kryminały, Trochę przypominają mi Henninga Mankella. Dużo w niej dobrej pracy dedektywistycznej i co najważniejsze główny bohater nie jest kryształowy i jak zwykłemu cżłowikami zdarzaja sie mega wpadki. Obecnie czytam nr 3 al tej już nie mogę zaliczyć do sierpnia więc napisze o niej następnym razem.

***

Denko:
Suchy szampon Batiste- tropikalny-ok
Freeman - peeling solny z guawą, piękni pachnie ale ta sól...
Dove-dezodorant, ok
Essie - lakieer Fifth Avenue nr 64, piękny kolor na lato, nistety szybko gęstnieje
Montagne Jeunesse - maseczka złuszczajaca z kwiatu passiflory oraz ze skórki cytryny,ok
Babydram- krem dla dzieci na niepogodę, rewelacyjnie sprawdził się dla mojego synka ale też sama używałam go gdy szłam biegać w zimne poranki,polecam
Weleda- nagietkowy krem na pupę, polecam, mamy kolejny
Weleda- nagietkowa pasta do zębów, dla synka kupuję pastę do zębów tylko tej firmy, polecam




Pozdrawiam i jestm ciekawa czy podobają się Wam zmiany w salonie,
ABily

poniedziałek, 15 maja 2017

Kwiecień


Lubię kwiecień,
bo to miesiac moich urodzin, bo to wiosna i Wielkanoc, odkąd mieszkam w Holandii to dzień Króla(kiedyś Królowej) i radosne świętowanie. Kwiecień to zwykle taki miesiąc przełomowy i robi się naprawdę ciepło ale niestety nie w tym roku. W tym roku kwiecień był okropnie zimny i brzydki.

A to moi kwietniowi ulubieńcy:)

Nie mogłam się oprzeć temu maleństwu i oczywiście zasilił kolekcję miętusów:)




Na urodziny upiekłam słynny Leśny mech i zachwyciłam rodzinę i znajomych, gdyby ktoś potrzebował przepis na ciasto z efektem wow to bardzo polecam. Dziekuję Olce za inspirację, przepis i wskazówki.



I bardzo wspaniałomyślny prezent który dostałam od siostry. Od lat chciałam taki mieć i co dziwne znaleźć wałek do ciasta wystrugany z jednego kawałka drewna to było nie lada wyzwanie. Wiecie o co mi chodzi, te których rączki są osadzone na plastikach rozjeżdżają się podczas używania i niweczą nasze wysiłki. Ach i do tego inny prezent od S. Prześliczna ścierczka od Jansje.nl,, ręcznie malowana przez osoby nipełnosprawne, S. jak tylko go zobaczyła widziała że musi mi go podarować:)Cute:)
Dodatkowa zaleta tej ścieereczki to oczywiście urocze zwierzątka, których nazwy przy okazji uczę Lucky'go:)



Lucky nauczył się wychodzić ze swojego łóżeczka(nie wyjmując patyki lecz górną częścią) i przysparza nam trosk bo ta dawka samodzielności sprawiła, że buntuję się przed dotychczasowym ustalonym planem dnia i drzemek. Nie chec spać w łóżeczku lecz z nami, odmowa spotyka się z ogromną histrią i płaczem. Usypianie zajmuje nam sporo czasu a co za tym idzie na inne sprawy już czasu brak(jakby wcześniej było go wiele). Zmęczenie też daje zanć o sobie. Jedyna odskocznia od codziennej rutyny to oczywiście bieganie -2x w tygodniu) ale od jakiegos czasu moje stopy po każdym biegu przypominają kotlety mielone i o częstszym bieganiu - mimo szczerych chęci- po prostu nie ma mowy.


Łupy z Dnia króla- jak w poprzednich latach zapatrywałam się w pierdołki do domu i dla siebie samej tak w tym roku skupiłam się na szukaniu ubrań, butów i zabawek dla mojego chodziaczka. Jestem szczególnia zadowolona z zapasu butów na najbliższy rok(zwłąszcza kalosze Bergstein) oraz rewelacyjnych bluzek i spodni firmy Zara.
A i jakiś fajny tshirt udało się upolować:)





A do domu trafiła mi się taka fajna tacka w kształcie sześcianu w ulubionym kolorze:)
Umieściłam w nich wazoniki i kwiaty a mąż zauważył, że solniczka i pieprzniczka które wędrują po różnych zakatkach kuchni i nigdy nie są pod ręką będa miały idalną miejscówkę(plus nie będzie wokół wszystko ubrudzone od osypujących się drobinek). Może nie wyglada to rewelacyjnie ale jest bardzo praktyczne:)





W kwietniu przeczytałam:

'Nieznajomy' -Harlan Coben - tym samym inauguruję letni sezon na kryminały i thrillery, Coben jak zawsze wciąga, zapewna relaks i wytchnienie gdy niekoniecznie mamy ochotę na litratur cięższego kalibru.

"Dziewięć dni'  - Gilly McMillian samotna matka wybiera się z 9 letnim synem na spacer do lasu i chłopiec biegnący przd matką znika jej na chwilę z oczu i już się nie odnajduje. Koszmar jaki przeżywają rodzice w obilczu tej strasznej tragedi,  jak przebiega procedura poszukiwania porwanego dziecka, jakiemu zaszczuciu może zostać poddana rodzina przeżywająca najgorsze chwile  w życiu uświadomiła mi jak niewiele trzeba by podobna historia mogłą być naszym udziałem i że nie wolno zbytnio ufać osobom z najbliższego otoczenia nie wspominając o obcych.
Co mi przypomina filmik który widziałam na FB i uświadomił mi jak ważna jest edukacja własnego dziecka majaca zapobiegać uprowadzniu. Zobaczcie koniecznie!-daje do myślenia.





'Wioska morderców' - Elisabeth Herrmann -  to przykład na to że nie tylko amerykanie i skandynawowie piszą świetne kryminały. E.H to pisarka niemiecka a 'Wioska morderców' choć rozkręca się powoli to nie można się od nij oderwać.

I 'Ruchome święto'- Ernsta Hemingwaya które zapragnęłam przeczytać odkąd widziałam 'Miasto aniołów' i scena w której Seth czyta fragmenty poruszyły mnie do głębi. No i proszę jakieś 20 lat później zrobiłam to i zakochałam się w Paryżu oczami E.H. Poczułam sympatię do pisarza która mi nieco osłabła gdy poczytałam o nim więcej i okazał się mniej kryształowy niż na kartach powieści. Hemingway sprawia ze chcemy się teleportować do Paryża, kosztować potraw, spacerować nocą, kochać i po prostu chłonąć miasto całym sobą. Jego pióro jest lekkie i soczyste i mam ochote signąć po więcej  z jego repertuaru.
Nie będę polecać bo to specyficzna pozycja o specjalnym dla mnie znaczeniu.

Filmowo:

Zobaczyłam obsypany oskarami Lala land i z przykrością stwierdziłam, że to film nie dla mnie.Nie zachwycił mnie i już. Jest piękny ale forma musicalu mi po prostu nie odpowiada.



A oto zdenkowane produkty:

Delia- najlepszy krem do stóp jaki miałam i co mnie cieszy dostpny w holendrskiej Wibrze. 250 ml opakowanie stracza na bardzo długo, zakupiłam kolejne opakowanie i serdecznie polecam.
Ziaja -żel z peelingiem z seri Liście manuka, przyjemny delikatny żel myjący.Polecam
Logona - serum nawilżajac na noc i na dzień, świtnie się wchłania i pięknie pachnie różą.Mój faworyt
Bielenda -  olejek arganowy, całkiem ok.
Acure- olejek marula po którym naprawdę tęsknie i mam ochotę zakupić od razu 5 opakowań na zapas, stosowałam gdy z moja cera działo się coś niedobrego, gdy pojawiały się wypryski i potrzebowałam ukojenia.
Adidas- dezodorant w kulce, mój ulubiony deo który kupuję zawsze gdy jestem w PL. Daje uczucie czystości i świeżości.
Sztyft do ust Maybelline Baby lips nawilżający. Bardzo go lubiłam, końcówkę zjadł Lucky...
I nowe maseczki; bananowa od Montagn Jeunesse oraz nawilżająca od Kneipp-obie rewelacyjne i godne polecenia.Zwłaszcza bananowa.

I produkty których z różnych powodów sie pozbywam:

Wyrzucam odżywkę do paznokci Nailtek II -robiła robotę ale zgęstniała i nie sposób jej używać. Polecam
Essence -maskara I like long lashes!  Tania ale jakoś bez rewelacji, zeschła szybko.
Maybelinne - kremowy cień do powiek w kolorze permanent taupe, idealna pomada do brwi, niestety wysechł na wiór.
Paese - baza pod cieni do powiek, to taki zakup który sie u mnie nie sprawdził, nie maluję oczu i użyłam go może 2 razy, szkoda by leżał i się kurzył.Wywalam
Catrice- rozświetlacz stardust - zachwyciły mnie wytłoczone pudrowe romby, jest śliczny ale chyba niezyt pasuje do mojej karnacji i wcale go nie używam.






Do przeczytania wkrótce,
ABily

PS.tak, wiem jest połowa maja...jakoś tak wyszło:)

wtorek, 7 marca 2017

W marcu...


Moja ulubiona pora roku. ten moment gdy temperatura z dnia na dzień wzrasta, gdy coraz wiecej słońca wpada przz okna do salonu, przyroda budzi się do życia. W marcu Bella obchodziła urodziny, powoli w wiek seniorski ale nieźle się trzyma i potrafi dokazywać jak młody sierść. Koty zostały zaszczepione i wreszcie mogą bawić sie w ogródku i poznawać inne koty w okolicy(który jest od groma i co tu ukrywać poznawanie przypomina darcie niemowlaka, czasami Eddie wraca do domu z ogonem wiewiórki a czasem sąsiedzi  uciekają z  podkulonymi ogonami).
Poznajemy z Thomasem wszystkie place zabaw w okolicy a praktycznie co 100 metrów można znaleść nowy.


Do domu sprowadziłam kolejnego miętusa. Tak, tak - miętowa opowieść u mnie nie ma końca. Zakochałam się w niej i jest idealna do ozdoby stoły na tę porę roku.
Sezonowee jajeczka od Tonny's Chocolonely spcjalnie dla Lucky'iego.




Kupiłam jeszcze jednego miętusa ale pokaż go już na sobie gdy już się ociepli.

Pieprwsze truskawki w sezonie smakowały Lucky'iemu a ja uważam, że były to najgorsze truskawki jakie kiedykolwiek jadłam ale o tej porze roku nie mają prawa smakować lepiej.




Książki:

Rabbit-Proof Fence  - Doris Pilkington - 3 siostry pół aborygenki, pół białe zostaną siłą zabrane ich rodzinom przez rząd i umieszczone w ośrodku  przeznaczonym do wychowywania dzieci mieszanych by 'zapewnić im edukację oraz start w życiu'. Dziewczynki w wieku od 9-15 lat po wielu dniach podróży przkonują się jak że ośrodek szalenie się różni od życia na pustyni i postanawiają z niego uciec. Ich podróż powrotna trwała 9 tygodni, same były w stanie zadbać o pokarm i przetrwać w lesie oraz na pustyni.Książkę cieżko się czyta ze wzgledu na liczne słowa w rodzimych dialektach ale jest króciutka i można się poświęcić. Ich historia mnie bardzo zaciekawiła bo o ile o kolonizacji ameryk, azji dużo można przeczytać to z kolonizacją australii nie miałam nigdy do czynienia.

Objrzałam również film.



Język dwulatka  - Tracy Hogg, Melinda Blau - jak zwykle czytam z opóźnieniem, wiem, że ta autorka wzbudza kontrowersje najczęściej u bardziej doswiadczonych mam które niejedno dziecko na świat wydały i niejedno widziały. A co z młodymi mamami które(jak ja) które szukaja złotego środka po omacku, boja się by dziecku niee zaszkodzić, boją też przedobrzyć. Tak jak w większości poradników powinno się do nigo podejść z otwartym umysłem ale też rozwagą.


Niezłomny('Unbroken' )- Laura Hillenbrand - prawdziwa historia niezwykłego człowieka, Louisa Zamperiniego -olimpijczyka, który podczas wojny został zestrzelony nad pacyfikiem, dryfował w szalupie przez 47 dnia aż dostał się do japońskiej niewoli. Kilka lat przetrwał w obozach jenieckich, znosił nieludzkie traktowanie, głód i choroby. Znalazł siłę by otrząsnąć się z powojennego szoku, przebaczył duchom przeszłości i odnalazł cel w życiu. Kolejna książka która się delektowałam kilka tygodni, która nie była łatwa ale wzbogaciła mnie i dała siłę i nadzieję. Zwłąszcza siłę przebaczania.

Wyjątkowo udana translacja książki na film w reżyserii Angeliny Jolie.Polecam.







W marcu oglądałam 2 nowe seriale:

Sherlock- współczeesna historia o genialnym dedektywie. Obejrzałam z przyjemnoscią wszystkie odcinki ale bez rewelacji.


Obcy- Outlander - po tylu zachwytach i rekomendacjach muszę stwierdzić że jestem zawiedziona. Historia kobiety która przenosi się w czasie w XVIII wiek. Nie byłam w stanie polubić głównej bohaterki. Nie rozumiem i nie pochwalam jej wyborów. Z ciekawości można obejrzeć i przekonać się samemu.




Denko:

Suchy szampon Batiste XXL, szampon Palmolive, dezodorat Rexona i maseczkę Jenesse Montagne. Starzy ulubieńcy godni polecenia. Wyrzucam 2 sztyfty do ust które zjełczały.





A jutro moje urodziny:)

Pozdrawiam,
ABily


poniedziałek, 31 października 2016

Currently - October favourites


Witam w ostatni dzień października,

Jesień króluje, jesień zimna, wietrzna, deszczowa, ponura ale też z pięknymi słonecznymi dniami, liśćmi zasłaniającymi uliczki w parku, kasztany i żołędzie zebrane na spacerze, Lucky odkrywajacy jedną z najprzyjemniejszych rzeczy pod słońcem, bieganie po kupkach liści.
Oglądam to wszystko jakby po raz pierwszy i przeżywam te niezwykłe chwile na nowo.




Powoli dobiega nasza historia w obecnym mieszkaniu. Najem wypowiedziony, już tylko do końca listpada będziemy w nim mieszkali. Nasz nowyu dom już coraz bardziej wyglada jak dom, gładzie położone, z ulgą i optymistycznie nastawiona wyczekuję przeprowadzki. A'propos przeprowadzki i pakowania.Na FB regularnie zamieszczałam posty odnośnie porządkowania rzeczy i umieszczałam zdjęcia przedmiotom, które zdecydowałam się sprzedać(nie sprzedaję tam przedmiotów ale to taki mój sposób na przypomnienie sobie wszystkich rzeczy które kiedys nabyłam, używałam a teraz dziekuję im i posyłam dalej w świat). Na koniec miesiąca wyszedł mi ładny kolaż oraz kilkaset euro w kieszeni:) Wcale nie czuję żalu wręcz ogromną ulgę, a to oznaka, że postępuję słusznie;) Sprzedałam buty, które niestety mi nie leżały, książki które nie przeczytam w wersji papierowej, ubranko po Lucky'm, drobne meble a przede wszystkim przedmioty dekoracyjne czy czysto użytkowe oraz zdobycze vintage. Coś co wydawało mi się bez wartości wystawiłam na Marktplaats i o dziwo dobrze się sprzedają:)





Obejrzałam nastepujace filmy:

Deadpool z Ryan'em Reynolds'em- absolutnie nie jestem jakaś fanką filmów  z superbohaterami i właściwie film zaczęłam ogladąć jednym okiem, drugim przeglądając gazetki z promocjami. Ale po jakimś czasie gazetki rzyciłam i skupiłam się na filmie bo taki dobry był.Co prawda krew sie leje jak na filmie Maczeta ale jest tak świetnie zrobiony, super śmieszny że naprawdę można się na nim dobrze bawić. Dodatkowo Ryan Reynolds to taka wisienka na torcie, uwielbiam go odkąd jako nastolatka oglądałam Odyseję i choć odnoszę wrażenie że Ryan nie wykorzystuje w pełni swojego potencjału to pozostaje jego fanką.

Donnie Darco - ulubiony film ojego męża, podchodziłam do obejrzenia wiele razy i po kilku minutach zniechęcona przestawałam ogladać. A szkoda bo to naprawdę dobry film, z jednym wyjątkiem.Koniec kompletnie niezrozumiały i ponoć każdy powinien sobie dowolnie zinterpretować.Grrrr!Świetny OST, np Mad World.

My fat big greek wedding 2- lekka komedia dla zabicia czasu
Mothers day - jw
Bad Neighbours 2 - jw


Seriale:
Podczas pakowania umilały mi czas m.in:

Orange is the new black
The good wife - jeden z lepszych seriali jakie oglądałąm, ogladajac ostatni odcinek zainteresowała mnie piosenka Clem Snide która pojawiała się wielokrotnie podczas tego odcinka.


***


Październik - miesiąc dyni. Co prawdo nie jadłam jej codziennie ale wyjątkowo zachwycił mnie jeden przepis. Polecam serdecznie risotto z dyni. Bardzo smakowało nam też cannelloni Jamiego.




*** 

Przeczytałam:

Sprawa Niny Frank -Katarzyna Bonda(polecona przez Kingę) - mam mieszane uczucia co do sposobu narracji i formy ksiązki. Język dosyć wulgarny i prostacki. Potrafię i to zrozumieć. Bardzo spodobała mi się jak dobrze nakreślono postać głównej bohaterki, choc ta wcale nie jest kryształem i nikt nie stara się ją choć trochę upiększyć.Niestety coś co mogłobyc dobrym kryminałem zabiło zakończenie rodem z kosmosu.

Stulecie Winnych. Ci, ktorzy przeżyli - Ałbena Grabowska, kilka lat temu zachyciłabym się tą książką ale ze zdumieniem odkryłam,że książki rzeki już do mnie nie przemawiaja, są ok ale nic wiecej. Jestem ogromnie zawiedziona bo spodziewałam sie rewelacyjnej opowieści. Muszę też poskarzyć się na dziwną narrację w której sie po prostu gubiłam.Czytam akapit przechodzę do drugiego i ze zdumieneim odkrywam, że upłynęły miesiące bądź lata. Takie skoki w czasie są bardzo denerujace. Zaczęłam czytać część drugą "Ci, którzy walczyli" ale niestety nie zmieniłam zdania. Książka jest taka sobie it tyle.




***

W listopadzie zakupiłam kilka kosmetyków bo wiele mi się pokończyło i jak na razie jestem z nich tak zadowolona, że mogę ich nazwać równiez ulubieńcami miesiaca. Tło bardzo prowizoryczne zrobione z kocyka Lucky'iego bo wszystkie materiały dekoracyjne już spakowane.

Andrelon -Kokos Boost -szampon i odżywka do włosów cienkich i delikatnych,są po prostu rewelacyjni, dobrze myje(używam po bieganiu), wygładza i zapobiega plataniu, przyjemnie pachnie. podobny w dizałaniu do mojego ulubionego garniera Avocado.




Evree - tonik z róży, niespodziewany podarunek od Anniko, która wiedziała że ten kosmetyk przypadnie mi do gustu ze wzgledu na piękny różany zapach:) Dzięki Anniko:)




Delia- krem do stóp, znalazłam go w Wibrze-tutejszym dyskoncie(mają często inne kosmetyki firmy delia) i zakupiłam ze względu an fajny skład. Zawiera duża ilość masła shea i smaruję nimi stopy codziennie wszak biegając trzeba o nie dbać wyjątkowo dobrze,im bardziej nawilżone stopy tym mniejsze ryzyko otarć i uszkodzeń skóry.

Kneipp oraz Cashmere(wyprodukowano w Turcji ale nie mam pojęcia kto jest producentem) - oba maja rewelacyjne składy, oba kupione na przecenie. Kneipp mam pod ręką gdy np muszę sie posmarować po umyciu rąk a ten mniejszy kupiłam z myśłą o zabieraniu go ze sobą gdy jestem poza domem. Mam go zawsze w kurtce.Ma również sporo masła shea i świetny skłąd. Dłonie sa naprawdę nawilżone, gładkie i zadbane.
Tea tree oil - znów zakup ze wzgledu na pielęgnację stóp, stopy biegacza narażone sa na działanie wilgoci i rozwój drobnoustrojów. Olejek z drzewa herbacianego ma działanie antgrzybiczne antyseptyczne oraz przeciwdziała rozwojowi bakterii.




Październik to miesiąc denkowania średniaków. Kosmetyki które jakoś specjalnie mnie nie zachwyciły ale też nie zaszkodziły. Zużyłam ale nie będę za nimi tęsknić ani pamiętać. Nie będe ani polecać ani odradzać.

1. Yves Rocher - Olejek odbudowujący do włosów - Ma świetny skład, włosy są po użyciu miękkie i puszyste, niestety ostatnio nie mam ani czasu ani cierpliwości by odczekać 10 min do spłukania.

2. Dezodorat Dove z minerałami z morza martwego, delikatnie pachnie dobrze działa.Polecam

3. AVON Clearskin- pianka oczyszczająca do twarzy z 2% kwasem salicylowym, niesamowicie wydajna, wystarczyła mi długie miesiące i pod koniec miałam już dosyć. Delikatnie myje, kwas salicylowy pomaga w pozbywaniu się zaskórników.

4. Lanocreme - krem na noc miodem Manuka, przyjemnie pachnie, dobrze nawilża.Wydajny.

5. Puravita by Zarqa - organiczny odżywczy krem na dzień, zachęcona opisem składników, który zawiera ekstrakt z róży sięgnęłam licząc na piękny kwiatowy zapach. Krem pachnie nieazbyt ładnie jakby rumiankiem, którego nie cierpię w kosmetykach ma również dziwną konsystencję. Szybko się wchłania ale też nie pozostawia nawilżenia przez długi okres. Puravita została już wycofana z rynku co mnie wcale nie amrtwi, jakos polubiłam się z ich produktami.

6. Rituals -krem do rąk z mandarynka i mięta, orzeźwiająco pachnie i dobrze nawilża.

7.Lactacyd - stosuję ten produkt całe moje dortosłe życie i choć chodża słuchy że nie powinno się stosoać płynów do higieny intymnej to nie wyobrażam sobie go nie kupić ponownie.

8. Biochemia urody - olej tamanu - cudowny olejek o niesamowitych właściwościach regenerujacych skóry, na wszelkie rany, zadrapanie, ślad po wyprysku, odparzenie, odcisk działa rewelacyjnie przy każdym prolemie. Kupiłam na czas ciąży i po gdy nie mogłam stosować maści z witaminą A. Już po kilku godzinach ranka się zasklepia. Bardzo polecam, jest niesamowicie wydajny dlatego też polecam mniejsze opakowanie, które będzie służyło przez długie miesiące a nawet lata.Jedyny minus to naprawdę nieprzyjemny zapach(opisywany jako korzenny mi kojarzy sie z rosołem) no i fakt, że żółty gęsty olej brudzi ubranie czy pościel. Nie stosowałam go tez nigdy na dzień(chyba że zostawałam w domu) bo nie nadaje sie pod makijaż i bałam się że będzie wyczuwalny dla innych ludzi.

9. Adidas -dezodorant, bardzo lubię i zawsze kupuje w PL, w NL niedostępny

10. Wella- pianka do włosów, zużyta przez mojego męża, bez komentarza.




I to tyle na ten miesiąc:)
Do przeczytania za miesiąc już z zupełnie innego miejsca,
ABily

piątek, 30 września 2016

Currently - September favourites

Wrzesień za nami i jakże się cieszę, końcówka była dla mnie niezbyt przyjemna i chcę o niej zapomnieć jak najszybciej. Zmęczenie, choroba, wypadki, nieszczęśliwe zbiegi okoliczności sprawiły że nie potrafiłam cieszyć się piękną ciepłą jesienną pogodą. Ale co złe już za nami i mam nadzieje, że kolejny miesiąc będzie dużo lepszy. Inspiracji, ulubieńców w tym miesiącu niewiele.

Ulubieńcy:

1. Za kawą nie przepadam, ale kocham muzykę Otis'a Redding'a(Sittin On The Dock Of The Bay ma dla mnie szczególne znaczenie)  i kiedy usłyszłam a potem zobaczyłam najnowszą reklamę Dolce Gusto z udziałem will.i.am - pomyślałam - wow - to jest świetne, mam nadzieję że WillIam pokusi się o remix całej piosenki. Tu oryginał.



2. Staram się by nasze śniadania były wyjatkowe i smaczne, wyszukuję ciekawe przepisy by móc je potem zaserwować rodzinie lub znajomym. Na pewnym blogu przeczytałam o dutch babies(no wiadomo jak się mieszka w Holandii to wszystkie nazwy zwiazane z krajem w którym się mieszka wyłapuje sie w mig) i tak odkryłam ciekawy przepis na naleśniki z piekarnika.Jak dla mnie jest to raczej połączenie omletu, clafoutis i sufletu w jednym.Oryginalnie piecze się je na dużej patelni ale mnie nie przekonuje estetyka a'la chłopu do lasu i zrobiłam moje dutch babies w foremkach na muffiny. P.S.dutch babies nie pochodzi z Holandii lecz z USA i z krajem tulipanów nie ma nic wspólnego.




Dutch Babies
Przepis

2 łyżki roztopionego i ostudzonego masła
4 duże jajka
3/4 szklanki mleka(użyłam migdałowe)
3/4 szkl. mąki
2 łyżka cukru waniliowego
sczypta soli

borówki amerykańskie 5 szt na foremkę lub sos borówkowy( 200 gram borówek ogrzewaj z łyżką cukru, wody i cytryny, gotuj aż powstanie gęsty sos)

Wykonanie.

Umieść formekę na 12 muffinów w piekarniku(ważne by foremkę wcześniej nagrzać) i nagrzewaj do 220 st.C
Połącz wszystkie składniki na ciasto i dokładnie wymieszaj, najlepiej mikserem lub w blenderze by ciasto było bardzo lekkie. Ciasto będzie bardzo żadkie takie jak ciasto naleśnikowe, nie podsypywać mąką.
Kiedy piekarnik się dobrze nagrzeje, wyjmij szybko formę, posmaruj ok 9-10 miseczek aż po brzegi masłem. Wlej ciasto do miseczek do ok 2/3 wysokości. Jeśli używasz świezych owoców to umieśc je na wierzchu każdej warstwy.
Piecz 15-18 min aż ciasto urośnie i zazłoci się.
Polej sosem.
Po wyjęciu naleśniki szybko opadna więc aparat trzeba trzymać w pogotowiu:)



3. Kosmetyczne odkrycie to cudowne mleczko pod prysznic Fenjal z olejkami z róży. O rany jak on pachnie cudnie różami.Wiecie, że kocham zapach róży wkosmetykach, znalazłam idealnie pachnący krem do twarzy Dr Hauschka, ostatnio masło do ciała z The Body Shop a teraz produkt pod prysznic-- jupi. I całkiem przypadkiem opakowanie w pięknym pastelowym kolorze;)





4. A oglądam ostatnio Modern Family. Uwielbiam ten serial i postanowiłam odświeżyć sobie stare odcinki. Idealne lekarstwo na wszelkie smutki.


***


Linki:

-strona z ciekawymi przepisami dla dzieci i nie tylko,
-ciekawy wpis o tym w jakich sytuacjach można mówić smacznego a w jakich niezbyt wypada, bardzo zaskakujący zapewne dla wielu z nas


*** 

Przeczytałam:

Rzadko siegam po polskich autorów ale tym razem miałam ogromnego farta bo Motylek - Katarzyny Puzyńskiej to jest to! Idealny kryminał, trochę mi pachnie plagiatem pisarstwa Camilli Lackberg ale książka(a istnieje już cała seria) wciąga niesamowicie. Serdecznie polecam
Jeśli spodoba Wam się Motylek to i będziecie chcieli siegnąć po kolejne części 'Lipowo'. 'Więcej czerwieni' podobała mi się jeszcze bardziej a rozwiązanie zagadki czekało dosłownie od ostanich stron książki zaś podejrzanych było tylu, że trudno było cokolwiek wydedukować. Świetny kryminał.
'Trzydziesta pierwsza' - trzecia powieść oraz czwarta Z jednym wyjatkiem równie dobra. Chwilowo odpoczywam od Kasi Puzyńskiej bo chcę sie nią jeszcze podelektować.
Jeśli lubicie styl Camilli Lackberg to pokochacie również serię Lipowo Kasi Puzyńskiej.

Polecam.Polecam.Polecam





Denko:

1.Garnier - szampon z awokado - absolutny hicior, uwielbiam produkty do włosów Garnier z tej serii. Polecam je każdemu.Włosy są miękkie i sypkie.

2. Olej kokosowy - przez całe lato nie robiłam makijażu i nie używałam oleju do zmywania go więc został zużyty do ssania oleju w całości. Nie ma na zdjeciu.

3. Rituals - Pianka pod prysznic Yogi Flow, przyjmnie pachnie i piankowa formuła jest świetną alternetywą, jednak przez felerny dozownik połowa się wylała a połowa psikała poprzez palce na odległość metra zamiast na dłoni. Nie wiem czy to tylko ten egzemplarz jest zepsuty czy wszystkie pianki  Rituals w taki sposób się aplikuje. Ogromny zawód.

4. Palmolive- jak co miesiąc zużyty przez męża szampon rumiankowy

5. Bepanthen - maść pod pieluszkę, przyjemny aczkolwiek nie nasz ulubiony. Polecam w przypadków podrażnionej skóry .

6. Montagne Jeunesse- maseczka z olejem z baobabu i marula, szczypała przez cały czas gdy miałam ja na twarzy, bałam sie że mnie uczuli i podrażni ale nie, to tylko składniki oczyszczjące, spora dawka olejków natomiast ułagodziła i odżywiła skórę. Przyjemna ale bez fajerwerków.Polecam




Do przeczytania w przyszłym miesiącu:)
ABily

poniedziałek, 30 maja 2016

Currently - May


Maj. Piękny miesiąc. Słońce, ciepło, kwiaty, zieleń. Wszystko to sprawia ze chce się żyć.
Można zrobic tyle rzeczy których nie zrobilibyśmy w innym miesiącu, ja tradycyjnie zaliczam sobie spacer w deszczu  który tylko w maju jest przyjemny(i ponoć od tego rosną nam włosy jak szalone:P).
Można ciepłe wieczory spędzając na balkonie z ksiażką w ręku(lub czytnikiem). Ku pamięci obfotografowałam go gdyż to ostatnie lato, które na nim spędzamy. A kocham tych kilka metrów kwadratowych. I Eddie i Lucky też uwielbia się na nim bawić.




W maju obchodziliśmy pierwsze urodziny Lucky'iego. Trudno mi uwierzyć, że mój mały urwis tak szybko rośnie.

Nastały pierwsze upalne dni, które spędziliśmy m.in. plażując inaczej na naszym balkonie. W dzień matki (8 maja  w Holandii) na dodatek sąsiad z góry zrobił nam miły prezent i podczas gdy sam karcherem mył balkon dostarczył Luckiemu wspaniałej zabawy a i mnie nieco ochłody.




A potem zjedliśmy ciasto marchewkowe.




Moim zdaniem nie ma nic rozkoszniejszego niż brudne małe rączki i nóżki naszej pociechy.




I owsianka z ulubionymi borówkami Lucky'iego.




I oryginalna pizza z mielonym.




***


Przeczytałam:

Jak co lato pochłaniam kryminały, w zeszłym roku odkryłam kilka nowych jak dla mnie nazwisk, można o nich poczytąć tutaj(post opulikowałam niedawno z zeszłoroczną datą) a w maju zabrałam się za Serię Rizzoli / Isles - Tess Gerritsen i krótko pisząc - są świetne, świetnie napisane, lekko się je czyta, fantastyczne zagadki. Świetne powieści gdy chcieliyście się zrelaksować ale jesteście zbyt zmęczeni na coś ambitniejszego. Do tej pory przeczytałam:







I książka którą dostałam na urodziny od Anniko, a która dowodzi, że jednak ktoś mojego bloga czyta:) Pisałam o niej tutaj:




***

Kupiłam po bardzo okazyjnej cenie wymarzone botki(tak-lato to najlepszy moment by kupować buty na jesień i zimę) i co? Okazały się za małe bez możliwości zwrotu. Nie muszę pisać jakie było moje rozczarowanie. Jeszcze zastanawiałam się by iść z nimi do szewca do poszerzania ale po wielu przykrych doświadczeniach wiem iż nie warto, szkoda pieniędzy i szkoda naszych stóp. Jeśli but nie leży komfortowo w momencie zakupu to istnieje mała szansa że się to zmieni w miarę noszenia.(pamiętam zwłaszcza takie jedne buty od Ryłko - moje stopy krwawiły miesiącami, rozciaganie u szewca, chodzenie w mokrej skarpetce, rozbijanie młotkiem! nie pomogło- były piękne ale do noszenia się nie nadawały - a  może Wy macie jakieś sprawdzone triki na skórzane buty?). Po kilku dniach namysłu postanowiłam je odsprzedać. Wniosek? Ostrożnie z zakupami przez internet i moje stopy w trakcie ciąży utyły również:P






Obejrzałam:

Jak zaczęłam czytać Rizzoli i Isles to również zaczęłam ogladać serial który powstał na bazie kryminałów. Musze przyznać że książki oraz serial nie mają zbyt wiele wspólnego. Owszem główne postaci, sprawa kryminalna z mordercą Chirurgiem są identyczne  ale poza tym scenarzyści się napracowali tworząc zupełnie nowe watki, nowe zagadki i kompletnie zmieniając szczegóły dotyczące Rizzoli oraz Isles. Na szczęście w niczym to nie przeszkadza, serial oglada się wyśmienicie, a książki czyta z przyjemnością. No i nie muszę dodawać że Angie Harmon jest tak piękna, że wprost oczu nie można od niej oderwać.




Kolejny raz w TV był emitowany: He's Just Not That Into You (2009), a zaraz po nim na innym kanale inny film również z Drew Barrymore i Justinem Longem  Going the Distance. Oba przyjemne i oba bardzo polecam.

***

W maju moim kosmetycznym ulubieńcem moja majowa woda toaletowa z Yves Rocher o zapachu bzu. Uwielbiam ją i możecie sami się przekonać jakie jest jej zużycie.
The body shop-masło do ciała o zapachu róży(opakowanie troszkę zmaltretowane przez L.), wiecie że kocham różę w kosmetykach i to masełko pachnie cudownie, na pewno zakupie kiedyś ponownie.
Żel pod prysznic Nuxe - bardzo długo leżał nieużywany aż do teraz i ogromnie żałuję że siegnełam po niego tak późno! pachnie luksusowo (kwiat pomarańczy i migdał)i jest bardzo przyjemny w użyciu.
Krem do skóry suchej i szorstkiej z Weleda Skin Food(ostatnio pisała o nim Lisa Eldridge)- używam za każdym razem gdy czuje że moja skóra jest nieprzyjemnie sucha(nawet na twarzy-nie zapycha!), Krem jest bardzo treściwy i ma postać gęstej białej maści, troszkę trudno ją rozsmarować ale damn! robi robotę i za to go uwielbiam. Jak większość kosmetyków Weleda ma mocny, ziołowy zapach co wg mnie jest jego jedynym minusem.




Zakupiłam kolejne maseczki Jeunuesse Montagne zwykle szukam takich nawilżająco-odżywczych które świetnie się u mnie sprawdzają(porada dla mieszkajacych w NL- można je kupić taniej niż w drogerii w De Voordeelwinkel).




***

Zdenkowałam:

Kneipp - szampon nawilżający z olejkiem ze słodkich migdałów, bardzo delikatny szampon, moje włosy były po nim troche sianowate i nie kupię go ponownie.

Lirene- płyn micelarny do zmywania makijażu, bardzo przyzwoity płyn aczkolwiek miewałam lepsze.

Yves Rocher- Szampon nadający objętości- to moje osobiste odkrycie ubiegłego roku, delikatny szampon który wspaniale myje włosy nadając im nieco tekstury, ta budeleczka się skończyła(po kilku miesiacach używania-wydajny!) a ja mam już kolejną w użyciu. Polecam wypróbować, na promocjach YR można go dostać za całkiem niewielkie pieniądze lub 1+1 gratis.

Palmolive - szampon rumiankowy do codziennego mycia włosów -pokazywałam 2 m-ce temu, pokazuje i teraz, szybko zużyty gdyż przez remont był częściej używany.Oczywiście kupiłam mężowi kolejny.

Babydream - oliwka dla dzieci z olejkiem jojoba, nawet pielęgniarka która przychodziła do mnie po porodzie pochwaliła wybór tego kosmetyku, używaliśmy go cały rok gdyż nie smarowałam nim Lucky'iego codziennie, jedynie w zimie i gdy zaczął raczkować i jego nogi były strasznie poobcierane i wymagały intensywnej pielęgnacji. Polecam kosmetyki z tej serii, teraz będziemy używać mleczko pielęgnujące. A już wkrótce napiszę ciut więcej o naszej(moim zdaniem) minimalistycznej pielęgnacji niemowlaka.
O oliwkach dla dzieci polecam poczytać więcej tutaj.

Farmona- odżywka z wyciągiem z bursztynu Jantar- regularne wcieranie w skalp poprawia krążenie głowy i wpływa na szybszy wzrost włosów(stosowałam już kilka razy). Niestety trzeba to robić rano i wieczorem a wiąże się to z wiecznie nieświeżymi i sianowatymi włosami. Najlepiej by było przez 3 tyg kuracji nie wychodzić z domu. Ten produkt działa ale wymaga troszkę cierpliwości i poświęcenia.

Olej kokosowy z Raworganicfood - wykorzystany w dużej mierze do ssania oleju, w malutkiej do zmywania makijażu.W obu spisuje się świetnie. Polecam. Kolejny słoiczek już zakupiony.

Dezodorant w kulce 8x4 firmy Beiersdorf, holenderski odpowiednik dezodorantu Nivea lub Dove-nie mam pewności, łagodny zapach, skuteczny, daje uczucie świeżości an cały dzień. Kupuje go często na promocjach i polecam każdemu.

Yves Rocher - krem pod oczy z serii Riche Creme - trudno mi ocenić jego działanie, zmarszczek nie wygładził, przywoicie nawilża i tyle. Bardzo wydajny. Nie kupie ponownie.

Tiaki - nowozelandzki krem na noc z miodem manuka - jw, przywoicie nawilżał ale nie dawał jakiś spektakularnych efektów. Bardzo wydajny, wystarczył na prawie pół roku conocnego używania.





A co na budowie?Dzieje się, oj dzieje:)

Jeśli i Wy kochacie maj to koniecznie napiszcie parę słów.

Pozdrawiam serdecznie;)
ABily