Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przepis. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przepis. Pokaż wszystkie posty

piątek, 23 stycznia 2015

I quit sugar - Rzucam cukier


...czyli moje przemyślenia po przeczytaniu książki Sarah Wilson - "Rzucam cukier".




Jeśli ktoś zna mnie prywatnie to wie dobrze, że przez moje gospodarstwo domowe co jakiś czas pojawia się jakiś trend w żywieniu. Począwszy od laktoowowegetarianizmu któremu jestem wierna już ponad 20 lat i nie sądze bym kiedykolwiek miała powrócić do jedzenia mięsa czy ryb, jeśli miałabym coś zmienić, to pójść w kierunku weganizmu.
Mój mąż nie jest wegetarianinem, za to lista produktow których nie je, unika jest znacznie dłuższa niż moja. Pamiętam przerabialiśmy okres beztłuszczowy, bezglutenowy(ten akurat trwa z pewnymi wyjątkami do dziś), sokowo - koktajlowy - gdy zamiast stałych posiłków piliśmy tylko soki warzywne(to akurat bardzo dobrze mi służyło i choć nie codziennie to nadal sokujemy), wprowadziliśmy do naszej codziennej diety superfoods(goji, chia, nasiona konopii, orzeczy...mnóstwo orzechów, spirulina, chlorella, proszek z kiełkow pszenicy, śruta kakaowa, len płynny i nasiona), dieta białkowa, a ostatnio w naszą codzienność wkrada się dieta paleo, bezcukrowa a mąż przebąkuje coraz częściej, że chciałby spróbować weganizmu!!!

Ja nadal uważam że nie należy ulegać modzie i nadgorliwie stosować jedną konkretna dietę, Uważam że wszystko jest dla nas dobre pod warunkiem, że jemy je w rozsądnych ilościach. Wszystko - z wyjątkiem cukru. Od kilku miesięcy intensywnie czytam o wpływie cukru na nasze zdrowie i wszędzie czytam iż cukier to najniebezpieczniejszy składnik w naszej codziennej diecie.
Dlatego ten post, dlatego postanowiłam napisać moje odczucia po przeczytaniu tej książki. Książka zaciekawiła mnie już jakiś czas temu ale dopiero polskojęzyczna wersja oraz promocyjna cena przesądziły o jej zakupie.
I choć uważam, że jest to bardzo wartościowa pozycja to jednak wstrzymałabym się od pochopnego zakupu.




Książka podzielona jest na część teoretyczną(etapy detoksu) oraz praktyczną zawierajacą 108 przepisów na bezcukrowe posiłki.

Bardzo podoba mi się iż Sarah mocno podkreśla jak bardzo szkodliwy jest cukier i że zdecydowanie powinniśmy zredukować jego używanie w codziennym życu.

Nie odkryła tym Ameryki bo o tym fakcie wiedziałam od jakiegoś czasu ale może powtórzę: osoby usiłujące schudnąć: winowąjcą nadprogramowych kilogramów nie jest tłuszcz a cukier! Kupowanie low fat jogurtów zawierajacych dwa razy tyle cukru co normalny tłusty jogurt nie spowoduje u Was cudownego spadku wagi.


Zwróciła uwagę na mocno uzależniajace właściwości cukru, przez co odruchowo siegamy po produkty zawierające cukier. Podam przykład: nie słodzę herbaty od ok 10 lat, natomiast nie wyobrażam sobie kawy bez dodatku cukru. Jakiś czas temu zredukowałam zużycie cukru z 2 łyżeczek do jednej, rok temu zaczęłam stosować stewię zamiast cukru (smakowała z kawą conajmniej dziwnie), aż w końcu zdecydowałam iż łatwiej mi wyrzeć się kawy niż słodkiego smaku cukru. Kawę udało mi się rzucić natychmiast, czego nie można powiedzieć o cukrze.


Kilka rad Sarah podczas trwania detoksu(warto wprowadzić nawet jeśli się na niego nie decydujemy a po prostu chcemy ograniczyć użycie):

-ograniczamy spożycie napojów gazowanych, rezygnujmy ze słodzenia herbat czy kawy(można używać słodzików naturalnych, wybieranie zdrowych przekąsek(orzechy),
-zastępujemy spożywany cukier tłuszczami i białkiem,
-czytamy etykiety; szukamy rubryki z węglowodanami oraz cukramy i skupiamy się na tych ostatnich, porównajmy wspomniany jogurt niskotłuszczowy z pełnotłustym. Jak zauważycie ilość dodanego cukru będzie dwukrotnie-trzykrotnie większa,
-używamy zamiast cukru alternatywnych jej odpowieników: najlepiej syrop z brązowego cukru(własnie kupiłam i stosuje do jogurtu z owocami  rano zamiast miodu) oraz stewie, albo ksylitol, syrop glukozowy(maltodekstryna)- te w ograniczonych ilościach i dekstroza, należy unikać innych słodzików gdyż okazały się one rakotwórcze bądź kompletnie niestrawne.

I wszystko byłoby pieknie gdyby dosyć restrykcyjne podejście Sarah do rzucania cukru, jak rzucać to rzucać wszelaki cukier, nie tylko ten dodany(czyli cukier przetwożony) ale np cukier naturalnie wystepujący w owocach czy sokach(tych świeżo wyciskanych w domu też). Wg niej należy zrezygnować całkowicie z owoców na cały okres odwyku czyli ok 8 tygodni by potem gdy uzależnienie minie wprowadzać ich niewielkie ilosci do codziennego jadłospisu.

Z tym jakoś trudno mi się pogodzić i nie wyobrażam sobie poranka bez tłustego jogurtu greckiego z porcją jagód. Albo owsianki z owocami letnimi.Albo banana czy jabłka po południu. Albo koktajlu z mango i spiruliną.




Przeczytałam wszystkie zamieszczone przez nią przepisy( co mi się rzadko zdarza w książkach kucharskich), niektóre całkowicie dla mnie nowe(na własny serek śmietankowy, pesto z jarmuża, skiełkowane orzeczy i nasiona, mleko migdałowe, puree z dyni) i mam  sceptyczne podejście do jej stylu gotowania.
Owszem Sarah podkreśla że nie cierpi marnowania produktów dlatego czesto przygotowuje ich więcej a następnie zamraża porcje jedzenia, nie kupuje składników który użylaby tylko raz a potem zmarnowałby się stojąc nieużywany w lodówce. To na plus.
Zastanawia mnie jednak czy przeciętna osoba zadowoli się na obiad podprażonymi nasionami, oraz brokułami i dynią z patelni i nic wiecej. Jak dla mnie jej przepisy nie są kompletne i nie mogą być drogowskazem gdy rzeczywiście zdecydujemy się rzucić cukier. Moim zdaniem jej przepisy mogą stanowić urozmaicenie posiłku, być przekąską a nie bazą codziennych posiłków(przynajmniej nie w naszym klimacie(Sarah pochodzi z Australii) i na dodatek przy słabej dostepności niektórych produktów).

Nie wspomnę o tym jak drogich produktów używa(orzechy, nasiona, mąki orzechowe, kokos pod wszelką postacią a najlepiej świeży, zamienniki cukru itd) i czasem czasochłonnych metod przygotowania wymagaja jej przepisy. Kto na to ma finanse, kto na to ma czas?

Podsumowując; przeczytałam z  ciekawością, zaznaczyłam kilka ciekawych przepisów(kilka już wypróbowalam i całkiem nam smakowało) ale na pewno nie zdecyduję sie na cukrowy detoks w 8 tygodni. Książka bardzo pieknie wydana z ładnymi zdjęciami ale jeśli trafiliście na nią przez przypadek to raczej nie polecałabym zakupu. Podobne modne przepisy np. na budyń z nasion chia znajdziecie w sieci a jeśli jesteście zdeterminowani i szukacie rozpaczliwie sposobu na wprowadzenie radyklanych zmian w swojej diecie, to może być  pozycja która warto przestudiować.

***

I po tym przedługim wstępie propozycja z książki:)

Boski deser z nasion chia i quinoi (str 83)



Składniki:

0,5 szklanki ugotowanej quinoi
3 łyżki nasion chia
1 łyżka siemienia lnianego
1,5 szklanki mleka (normalne, kokosowe lub migdałowe)
2 łyżeczki kakao
0,5 szklanki pełnotłustego jogurtu greckiego
0,5 szkalnki sosou jagodowego(2 szklanki jagód mieszamy z  1 łyżka syropu z brązowego ryżu(użyłam kilka kostek stewii ), 1 łyżeczka startego imbiru, 0,5 łyżeczki skórki startej z cytryny 0,25 łyżeczki cynamonu i gotujemy na wolnym ogniu ok 10 min)

Sposób przyrządzania:

Starannie wymieszaj quinoe, nasiona chia, siemię lniane , mleko i kakao. Mase wstaw do lodówki na godzinę lub dwie(ugotowałam wieczorem i włożyłam do lodówki na całą noc by zjeść na śniadanie). Udekoruj deser jogurtem i jagodami i podaj w ładnej szklance. Smacznego!




Pozdrawiam,
ABily


sobota, 5 października 2013

I love Friday! I don't like fall at all:P


Nie lubię jesieni, nie lubię gdy jest zimno, gdy choróbsko czycha za każdym rogiem, gdy trzeba ubierać się na cebulkę.Ostatnio przeziębiłam się i choroba trzyma sie już tydzień, co wiecej przeziębiona jest cała moja holenderska rodzina a choruje nawet kot(nie jest przeziebiony ale jednak:P).
W tak niefajnych okolicznościach przyrody nie mam zbyt wiele do pokazania. Jedynie pocieszajkę jaką sobie ostatnio wypatrzyłam i kupiłam.

Moje pierwsze drewniane szpulki ze ślicznymi tasiemkami





A oto para którą kupiłam dla znajomej.





Jeszcze nie wiem do czego je wykorzystam, a może zostawię do ozdoby. A Wy jakbyście je wykorzystali?
A czy wy kupiłyście ostatnio jakieś fajne drobiazgi? Jelśi tak, to koniecznie się pochwalcie i podlinkujcie na dole:)


Czas spędzam w domu opatulona kilkoma kocami, piję latte albo herbatę i nadrabiam zaległosci gazetkowe. Właśnie dostarczyli mi Magazyn Jamie'go i już układam w głowie menu na najblizsze dni. Swoja drogą muszę się pochwalić jaką to mam super teściową która co rusz wstrzeliwuje się super upominkami, tak jakimi jak chociażby ten super praktyczny prezent urodzinowy - roczną prenumeratą JO Magazine:)





A to już książki ktore ostatnio przeczytałam i chciałabym zarekomendować:






Opowieści z Fjallabacki -seria książek autorstwa Camilli Läckberg. Jeśli polubiliście klimat trylogii  Millenium Stiega Larssona to i polubicie kryminały C. Läckberg.
"Natalii 5" - Olgi Rudnickiej, niesamowity kryminał, pełna humoru, niesamoitych postaci i zwrotów sytuacji powieść, bardzo polecam, a skusiłam sie na książkę pod wpływem recenzji na Babskim TV


Obecnie zaś czytam 'Julie&Julia' by Julie Powel -pozycje której nie muszę przedstawiać, na pewno widzieliście film o tym samym tytule. Jednocześnie koło łóżka trzymam wielkie tomiszcze 'Mastering the art of french cooking" by Julia Child i od razu podglądam przepisy o których wspomina Julie. Co mnie zdziwiło a czego nie ma w filmie: Julie postanowiła przetestować wszystkie przepisy z książki w swoim projekcie ale wiele z nich okazało się fiaskiem zarówno jeśli chodzi o samo przyżądzanie jak i efekt końcowy. Wiele z nich okazło się niejadalne i trafiło do kosza. 
Pierwszy przepis o ktorym Julie wspomina a zarazem pierwszy przepis w książce to Potage Parmentier- czyli zupa ziemniaczana z cebulą i porem. Nie raz gotowałam zupę ziemniaczaną ale muszę przyznać, że zupa jest świetna; prosta i smaczna, idealna na jesienne chłody. Zdjecia tradycyjnie brak ale następnym razem gdy bedę ją robiła to postaram się zrobić fotkę pogladową i wrzucić do posta:)

Potage Parmentier by Julia Child:

Składniki:

3-4 szklanki ziemniaków obranych i pokrojonych w kostkę
3 szkalnki pora pokrojonego w cienkie krążki(wraz z zieloną częścią) albo żółta cebula
1 l wody
1 łyżeczka soli
4-6 łyżek gęstej śmietany(ja użyłam double cream)
2-3 łyżki posiekanej pieruszki albo szczypiorku

Przyrządzanie:

Gotuj warzywa wraz z wodą i solą aż warzywa będą miękkie, drobno pokrojone wystarczy gotować ok 25 min(choć autorka podaje dłuższy okres). Zmiksuj warzywa albo rozgnieć je widelcem. Ja polecam nie robić bardzo gładkiego kremu, drobne kawałki warzyw nadadzą zupie bardziej rustykalny charakter. Dopraw wg uznania. Tuż przed podaniem wlej śmietankę i zamieszaj. Wylej do miseczek i udekoruj zieleniną. Mężowi dodatkowo wkruszyłam chrupiące kawałki prosciutto.

Smacznego:)


A jak u Was z samopoczuciem wraz z pojawieniem się jesieni? Trzymacie się ciepło?

Pozdrawiam serdecznie,
ABily