poniedziałek, 15 maja 2017

Kwiecień


Lubię kwiecień,
bo to miesiac moich urodzin, bo to wiosna i Wielkanoc, odkąd mieszkam w Holandii to dzień Króla(kiedyś Królowej) i radosne świętowanie. Kwiecień to zwykle taki miesiąc przełomowy i robi się naprawdę ciepło ale niestety nie w tym roku. W tym roku kwiecień był okropnie zimny i brzydki.

A to moi kwietniowi ulubieńcy:)

Nie mogłam się oprzeć temu maleństwu i oczywiście zasilił kolekcję miętusów:)




Na urodziny upiekłam słynny Leśny mech i zachwyciłam rodzinę i znajomych, gdyby ktoś potrzebował przepis na ciasto z efektem wow to bardzo polecam. Dziekuję Olce za inspirację, przepis i wskazówki.



I bardzo wspaniałomyślny prezent który dostałam od siostry. Od lat chciałam taki mieć i co dziwne znaleźć wałek do ciasta wystrugany z jednego kawałka drewna to było nie lada wyzwanie. Wiecie o co mi chodzi, te których rączki są osadzone na plastikach rozjeżdżają się podczas używania i niweczą nasze wysiłki. Ach i do tego inny prezent od S. Prześliczna ścierczka od Jansje.nl,, ręcznie malowana przez osoby nipełnosprawne, S. jak tylko go zobaczyła widziała że musi mi go podarować:)Cute:)
Dodatkowa zaleta tej ścieereczki to oczywiście urocze zwierzątka, których nazwy przy okazji uczę Lucky'go:)



Lucky nauczył się wychodzić ze swojego łóżeczka(nie wyjmując patyki lecz górną częścią) i przysparza nam trosk bo ta dawka samodzielności sprawiła, że buntuję się przed dotychczasowym ustalonym planem dnia i drzemek. Nie chec spać w łóżeczku lecz z nami, odmowa spotyka się z ogromną histrią i płaczem. Usypianie zajmuje nam sporo czasu a co za tym idzie na inne sprawy już czasu brak(jakby wcześniej było go wiele). Zmęczenie też daje zanć o sobie. Jedyna odskocznia od codziennej rutyny to oczywiście bieganie -2x w tygodniu) ale od jakiegos czasu moje stopy po każdym biegu przypominają kotlety mielone i o częstszym bieganiu - mimo szczerych chęci- po prostu nie ma mowy.


Łupy z Dnia króla- jak w poprzednich latach zapatrywałam się w pierdołki do domu i dla siebie samej tak w tym roku skupiłam się na szukaniu ubrań, butów i zabawek dla mojego chodziaczka. Jestem szczególnia zadowolona z zapasu butów na najbliższy rok(zwłąszcza kalosze Bergstein) oraz rewelacyjnych bluzek i spodni firmy Zara.
A i jakiś fajny tshirt udało się upolować:)





A do domu trafiła mi się taka fajna tacka w kształcie sześcianu w ulubionym kolorze:)
Umieściłam w nich wazoniki i kwiaty a mąż zauważył, że solniczka i pieprzniczka które wędrują po różnych zakatkach kuchni i nigdy nie są pod ręką będa miały idalną miejscówkę(plus nie będzie wokół wszystko ubrudzone od osypujących się drobinek). Może nie wyglada to rewelacyjnie ale jest bardzo praktyczne:)





W kwietniu przeczytałam:

'Nieznajomy' -Harlan Coben - tym samym inauguruję letni sezon na kryminały i thrillery, Coben jak zawsze wciąga, zapewna relaks i wytchnienie gdy niekoniecznie mamy ochotę na litratur cięższego kalibru.

"Dziewięć dni'  - Gilly McMillian samotna matka wybiera się z 9 letnim synem na spacer do lasu i chłopiec biegnący przd matką znika jej na chwilę z oczu i już się nie odnajduje. Koszmar jaki przeżywają rodzice w obilczu tej strasznej tragedi,  jak przebiega procedura poszukiwania porwanego dziecka, jakiemu zaszczuciu może zostać poddana rodzina przeżywająca najgorsze chwile  w życiu uświadomiła mi jak niewiele trzeba by podobna historia mogłą być naszym udziałem i że nie wolno zbytnio ufać osobom z najbliższego otoczenia nie wspominając o obcych.
Co mi przypomina filmik który widziałam na FB i uświadomił mi jak ważna jest edukacja własnego dziecka majaca zapobiegać uprowadzniu. Zobaczcie koniecznie!-daje do myślenia.





'Wioska morderców' - Elisabeth Herrmann -  to przykład na to że nie tylko amerykanie i skandynawowie piszą świetne kryminały. E.H to pisarka niemiecka a 'Wioska morderców' choć rozkręca się powoli to nie można się od nij oderwać.

I 'Ruchome święto'- Ernsta Hemingwaya które zapragnęłam przeczytać odkąd widziałam 'Miasto aniołów' i scena w której Seth czyta fragmenty poruszyły mnie do głębi. No i proszę jakieś 20 lat później zrobiłam to i zakochałam się w Paryżu oczami E.H. Poczułam sympatię do pisarza która mi nieco osłabła gdy poczytałam o nim więcej i okazał się mniej kryształowy niż na kartach powieści. Hemingway sprawia ze chcemy się teleportować do Paryża, kosztować potraw, spacerować nocą, kochać i po prostu chłonąć miasto całym sobą. Jego pióro jest lekkie i soczyste i mam ochote signąć po więcej  z jego repertuaru.
Nie będę polecać bo to specyficzna pozycja o specjalnym dla mnie znaczeniu.

Filmowo:

Zobaczyłam obsypany oskarami Lala land i z przykrością stwierdziłam, że to film nie dla mnie.Nie zachwycił mnie i już. Jest piękny ale forma musicalu mi po prostu nie odpowiada.



A oto zdenkowane produkty:

Delia- najlepszy krem do stóp jaki miałam i co mnie cieszy dostpny w holendrskiej Wibrze. 250 ml opakowanie stracza na bardzo długo, zakupiłam kolejne opakowanie i serdecznie polecam.
Ziaja -żel z peelingiem z seri Liście manuka, przyjemny delikatny żel myjący.Polecam
Logona - serum nawilżajac na noc i na dzień, świtnie się wchłania i pięknie pachnie różą.Mój faworyt
Bielenda -  olejek arganowy, całkiem ok.
Acure- olejek marula po którym naprawdę tęsknie i mam ochotę zakupić od razu 5 opakowań na zapas, stosowałam gdy z moja cera działo się coś niedobrego, gdy pojawiały się wypryski i potrzebowałam ukojenia.
Adidas- dezodorant w kulce, mój ulubiony deo który kupuję zawsze gdy jestem w PL. Daje uczucie czystości i świeżości.
Sztyft do ust Maybelline Baby lips nawilżający. Bardzo go lubiłam, końcówkę zjadł Lucky...
I nowe maseczki; bananowa od Montagn Jeunesse oraz nawilżająca od Kneipp-obie rewelacyjne i godne polecenia.Zwłaszcza bananowa.

I produkty których z różnych powodów sie pozbywam:

Wyrzucam odżywkę do paznokci Nailtek II -robiła robotę ale zgęstniała i nie sposób jej używać. Polecam
Essence -maskara I like long lashes!  Tania ale jakoś bez rewelacji, zeschła szybko.
Maybelinne - kremowy cień do powiek w kolorze permanent taupe, idealna pomada do brwi, niestety wysechł na wiór.
Paese - baza pod cieni do powiek, to taki zakup który sie u mnie nie sprawdził, nie maluję oczu i użyłam go może 2 razy, szkoda by leżał i się kurzył.Wywalam
Catrice- rozświetlacz stardust - zachwyciły mnie wytłoczone pudrowe romby, jest śliczny ale chyba niezyt pasuje do mojej karnacji i wcale go nie używam.






Do przeczytania wkrótce,
ABily

PS.tak, wiem jest połowa maja...jakoś tak wyszło:)