
A potem już z górki tak jak lubię świętować, czyli na plaży. Sezon uważam za otwarty, pierwszy peeling stóp zaliczony i pierwsze rumieńce na mojej twarzy również.

Wracajac z plaży wstąpiliśmy do kringloop winkel, gdzie znalazłam kolejną budkę, która dołączyła do mojej małej kolekcji.

Na balkonie pojawiła się różowa Bellis i dzielnie konkuruje z Camelią.

Przy okazji prezentuję ostatni cudny łup z rommelmarkt. Obrączki do serwet w kształcie korony. Pewien pan, ktory stał za mną, a któremu również się spodobały nie był zadowolony jak nie wypuścialam ich już z ręki i bez namyslu zapłaciłam całe € 1,50.

I tu chcialam sprostować, wszystkie rzeczy, które wynajduję kosztują naprawdę śmieszne pieniądze. Warto czasem schylić karku i pogrzebać właśnie w w/w kringloopach i na rommelmarktach. W ostatnią niedzielę byliśmy na naszym ulubionym, jednym z największych rommelmarkt w AMS i znalazłam tam identyczną bobonierkę z lilijką, ktora pokazywałam ostatnio (chociaż ciut mniejszą) za całe € 0,50. Wzięłam, może komuś ją sprezentuję...
A teraz już o nieco droższych rzeczach jak mniemam...I mnie dopadła potwora zwana uroczo przez Ushii( i nie tylko) Kiciuś, bardziej popularna pod nazwą Kitchen Aid. Piękna bestia, w której odbijają się wszystkie niedoskonałości figury i kuchni. Sorry...

Do tego wymarzona stainless steel pan idealna do tarte tatin, kwiaty oraz Jamie:) Nie wiem jak wy, ale ja uwielbiam trafione prezenty.


I szybko wyniki candy, bo wielu z Was się już niecierpliwi. Zestaw z Cameą powędruje do Agnieszki. Gratuluję i dziękuję wszystkim za udział w Candy.


PS. I jeszcze fajna piosenka, nie tylko dla fanów Greys Anatomy(jeśli ktoś widział najnowszy odcinek to będzie wiedział o co chodzi)...