Zaczynam więc, bo czas goni.
Po pierwsze ukończyłam wreszcie tablicę do kuchni. Najpierw musiałam znaleść odpowiedni kawałek drewna, dykty, czegokolwiek co posłużyłoby za spód. Wykorzystałam dyktę od starej ramy(która ani ładna, ani antyczna nie jest, więc wcale nie żal). Potem pożyczyłam piłę ręczną od teścia i za pomocą silnych rąk mojego mężą obcięłam do porządanych romiarów. Potem naszukałam się specyfików, którymi tablica miała być pomalowana, bo wymyśliłam sobie, że pomaluję nie tylko czarną farbą do tablic ale też farba magnesową. W ten oto sposób mam 2 w 1. Moge po niej pisać oraz przypinać notatki magnesami.
Na zdjęciu widać nawet tymczasową dekorację. Ostatnio zrobiłam magnesiki w kształcie motylków. Inspirowąłam się motylkami Kassandry. Wycięłam z papierów kształty motylków w kilku rozmiarach przykleiłam do zwyklego magnesu na lodówkę i oto są 4 sztuki. Może zrobię więcej bo są śliczne i ładnie im na tej tablicy, a na lodówce tez się sprzydadzą.
A własnie nasza urządzenie chłodnicze. Wyzionęło ducha i jesteśmy na etapie kupna nowego. Marzy mi się taka...ale niestety w chwili obecnej finansowo poza naszym zasięgiem, poza tym kto wie czy kiedyś pasowałaby do nowej kuchni...

źródło: http://www.smeguk.com
Ostatnio kupiłam takie śliczne papierowe foremki do muffinek i od razu zaświtał mi pomysł.Ponieważ cierpię na chroniczny brak miejsca, postanowiłam zaoszczędzić troszkę miejsca na półkach szyjąc woreczek na foremki.
Chciałam by był pastelowy, słodki jak muffinki.Tutaj sobie pofolgowalam. Wyszyłam wzorek muffinkowy w pastelach, uszyłam woreczek i dobrałam tasiemki. I zrobiło się ciut miejsca oraz wiem, że wszystkie foremki są w jednym miejscu. A na zdjęciu dodatkowo puszka GG znaleziona w 2nd handzie.



W utrzymaniu porządku pomaga mi również woreczek na siatki, który podarowała mi Myszka. Dziękuję ślicznie za ten spontaniczny gest. Jest śliczny, z bardzo ładnym motywem. Sprawdza się idealnie.
W podzięce za ten podarek podarowałam Myszce broszkę oraz wisiorek z Kameą.
Przy okazji pokazuje nowy komplet tekstyliów kuchennych. Osobiście najchętniej otaczałabym się białymi i kremowymi ściereczkami, ale nie żyję w idealnym świecie bez plam i wypadków kuchennych więc takie tekstylia osobiście mi sie nie sprawdzają.

Wystarczy spojrzeć na te beżowe łapki kuchenne. Piękne...prawda?Bon apettit i wogóle...Tylko kupiłam je do użytku a nie by wisiały i ładnie wyglądały. Obecnie są już tu i ówdzie poplamione.
W Holandii mozna kupić dosyć ładne kraciaste ścierki w komplecie z ręcznikami z różnymi nadrukami, popularne są z wiatrakami, krowami i innymi zwierzakami. Ja wypatrzyłam ostatnio ptasie, następnym razem kupię z koronami.
Do mojej kolekcji książek kuchennych dołączyła:
Kitchen Aid- wysłałam do odziału Belgijskiego Artisan załączony do miksera kupon i po kilku tygodniach otrzymałam książkę z przepięknymi zdjęciami i świetnymi przepisami.

Kolejna pozycja to prezent od Ani. Ania wiedziała jak mi się spodobała na targach książki (a że kupila mi ostatni egzeplarz sprzed nosa) postanowiła mi kupić identyczną i sprezentować. Uwielbiam ją, to mało powiedziane, wykorzystuję codziennie, dzięki niej nauczyłam się przygotowywać nieziemskie curry.

I trzecia, prezent urodzinowy dla R.- Biblia soków i koktajlii.
Bardzo przydatna książka dla smoothie freake'a jakim jest R.:P

Ach aporpos curry, nigdy ale to nigdy nie wrzucajcie całej papryczki chili o nazwie Madame Jeanette do potrawy. Nawet ja nie byłam w stanie jej zjeść, a wiecie że mam niesamowitą tolerancję na pikantne potrawy.
Oki, to teraz wymiankowo. U Anetki wypatrzyłam cudowny obrusik z falbanką. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Od dawna marzył mi sie taki, nigdzie nie mogłam znaleść tego idealnego. Te widziane w sklepach nawet w połowie nie dorównywały urodą bieżnikowi, która Aneta uszyła.
Szkoda, że zdjęcia nie oddają jego całej urody, jest po prostu niesamowity. A do tego tak pięknie zapakowany. Anetko serdecznie dziękuję. Mam nadzieję,ze broszki ode mnie sprawiają Ci tyle samo radości.
A na obrusiku Camea z pchlego i bransoletka zrobiona temi ręcami i przy pomocy Tulipanki.


Wyszło trochę długo...Za parę dni wyjeżdzam na wakacje do PL. Nie jestem pewna czy uda mi się w tym czasie cokolwiek zamieścić na blogu więc teraz się żegnam. Rozwiązanie Candy dla wiernych podgladaczy prawdopodobnie już po powrocie z Polandii.
Do usłyszenia,
ABily