Luty...mix radości, stresu, nowych doświadczeń, garść niesamowitych historii książkowych i filmowych, miesiąc pojednań po latach, rozkwitających młodych miłości, rodziny, pysznego jedzenia, fatalnej pogody i choroby. Pa pa luty...
Książki:
W lutym przeczytałam aż 7 książek, kilka z nich rozwaliły mnie psychicznie, kilka było takich sobie w sam raz by doprowadzić do równowagi po tym jak skończyłam: małe życie, jeden z nas czy słowik. Zaczynamy:
Zrobiłam to i ogromnie się wstydzę. Przeczytałam '50 shades darker' - EL James gdy dowiedziałam się że wkrótce premiera filmowa(lubie Jamiego Dornana)i o zgrozo nawet mi się podobało.Nie jest to literatura najwyższych lotów ale ta część jest zdecydowanie lepsza niż pierwsza.Nie polecam, Czytajcie na własna odpowiedzialność.
'Małe życie' - Hanya Yanagihara - słyszałąm że to bardzo dobra książka, niesmowita ale zarazem ogromnie ciężka.Tyle. Przczytawszy 15% książki zastanawiałam się czy to na pewno ta książka bo akcji żadnej i nijak nie potrafię sie skupić na czytaniu.Nie widziałąm w niej wspaniałości ani mocności. Doczekałam sie dosyć szybko i poczułam jakbym się dusiła, jakby historia mnie dopadła i jej szpony nie dawały oddychać. Takie rzeczy nie powinny się przytrafiać nikomu a już zwłaszcza dzieciom.Poczułam wstyd, zażenowanie i bezsilność. Polecam serdecznie, przeczytałam e-booka a papierową wersję podarowałam siostrze.
Wszystko pamiętam tatusiu - Katie Matthews - autorka opisuje jak odkryła będąc już dorosłą kobieta jak bardzo w dzieciństwie została skrzywdzona przez swojego ojca. Mimo iż książka porusza trudne tematy to nikomu ją nie polecę bo to nie jest dobrze napisana książka. Niejasny jest sposób w jaki odzyskała pamięć, autorka skacze z tematu na temat, powtarza te same zdania i zupełnie nie można zacząć jej współczuć. Czyta się ją szybko i lekko, zupełnie nieadekwatnie do problemów jakie porusza. Cały czas się zastanawiam jak to możliwe iż już jako dorosłej -Katie nie udało się uwolnić od ojca, jego despotyzmu, destrukcyjngo wpływu na nią i jej rodzinę a co gorsza całe życie łudziła się że ojciec mimo wszystko(gwałty, bicie, maltretowanie fizyczne i psychiczne) okaże jej uczucie.
Jeden z nas. Opowieść o Norwegii - Åsne Seierstad - to opowieść o masakrze na wyspie Utøya w Norwegii w 2011 roku. Autorka opisuje portret sprawcy a także opisuje historie kilkoro młodych ludzi którzy przebywali na wyspie w czasie ataku. Książkę czytałam kilka tygodni bo nie byłam w stanie po nią siegać codziennie. Na koniec odszukałam artykuły o ofiarach które przeżyły i o tych którym niestety się nie udało.Wielka tragedia i wielka strata. Mocna pozycja, którą każdy powinien przeczytać.
Słowik -Kristin Hannah - prezeznt od Beci- piękna opowieść o 2 siostrach które w czasie 2WW każda na swój sposób walczyły o niepodległość Francji. Powieść troszkę klimatem przypomina mi Klucz Sary i podobnie jak tam wyciska mnóstwo łez. Polecam.
Książka z piękna dedykacją i śliczną okładką w towarzystwie kolejnej uroczj doniczki , która dołaczyła do pozostałych które posiadam. Moim zdaniem będzie idealna dla jakiegoś fajnego kaktusa:)
Ponad wszystko -Nicola Yoon - Maddy cierpi na żadką chorobę, jest uczulona na wszystko i dlatego nie może opuszczać domu. Jedynymi osobami które moga miec z nią stycznośc to jej mama i pilęgniarka. Maddy nie zna innego życia dlatego nie brakuje jej wszystkiego inngo co oferuje świat do czasu aż do sąsiedniego domu przeprowadza się Ollie...Pozycja dla wielbicieli YA i nie tylko.
o a film już wkrótce
***
Filmy:
The edge of 17 -urocza komedia o nastolatkach ale absolutnie nie tylko dla nastoletnich widzów. Porusza problmy z którymi borykają się młodzi ludzie, pokazana z humorem ale i dozą dramaturgii jak to bywa u młodych ludzi. Polecam obejrzeć trailer , jestem pewna ze jeśli nie moja rekomendacja to on sam Was zachęci do objrzenia filmu.
Manchester by the Sea - Nikogo chyba nie zdziwił oskar dla Casey Aflleck. Rewlacyjny film, rewlycyjnie zagrany, historia wobec której nikt ni przejdzie obojętnie.
***
Muzyka
Ed Sheeran -Phothograph z najbardziej uroczym video jakie widziałam.Wyciska łzy.Ogladam go prawie codziennie razem z Lucky'm.
***
Denko:
1.Płyn pod prysznic ONLY You(dostepny w ICI Paris) miał intensywny kobaltowy kolor i zastanwaiałam się ile barwników dodano do tego produktu, przy pierwszym użyciu wręcz się wystraszyłam ale później dolewałam go do kapieli Luckyego, który dzięki niemu nauczył się nowego słówka,mianowicie 'kolorek':P Dostałam go w prezencie i choć zużyłam do końca to nigdy bym sama go nie kupiła.Nie polecam
2.Yves Rocher- szampon nadający objętości - bardzo przyjemny włosy są super puszyste i miękkie, Polecam
3. Tołpa Green - łagodny żel do mycia twarzy - ok produkt, zawsze kupuję jakiś żel do twarzy gdy jestem w PL, w Biedronce mają zawsze w dobrej cenie.
4. Rituals - balsam do ciałą Honey Touch - przyjemny aczkolwiek ta mała tubeczka 50 ml wystarczyła na dosłownie 3 użycia.Polecam ale w wesji słoiczkowej.
5. l'Orient - Beloun glinka do twarzy, dostałam ja dawno temu od przyjaciół i używałam niezbyt regularnie, ostatnio do niej powróciłam i OMG jak ona oczyszcza i wygładza buzię. Rozrabiam ją z tonikim różanym i dowolnym olejkiem.Rewelacja!
6.Himalaya - krem do rąk, świtny krem, szkoda ż opakowanie takie malutkie 50 ml, zużyłam go w rekordowym tempie.
7. Kneipp - krem do rąk, krem do rąk z aloesm, świetny, treściwy krem.Polecam
8.Maść z witaminą A- stosuję na zakatarzony nos, przesuszoną buzię zimą, suche kolana i łokcie, otarte pięty oraz w lecie po opalaniu. Maść działająca cuda za cąłe 5 zł, dostępna w każdej aptece. Polecam każdemu, sama przywiozłam ostatnio 3 opakowania z PL.
...próbki, całe szczęście nie mam ich wiele i zużywam na bierząco.
Hallo,
Witam w Nowym Roku.
Pełna energii i postanowień i pomysłów witam się z Wami:)
Postanowiłam podzielić się ulubieńcami ostatnich tygodni. Zakochałam się w tych ceramicznych pojemnikach, w różnych odcieniach zieleni.
Moim zdaniem są unikatowe i odkąd je zakupiłam na sam ich widok buzia mi się uśmiecha.
A o to przede wszystkim chodzi - by przedmioty którymi sie otaczamy wywoływały Spark joy jak pisze Marie Kondo.
Ale wracając do ceramicznych doniczek, postanowiłam w nich umieścić zaszczepki, które ukradłam z domu rodzinnego.
A'propos Konmarie bedąc w PL zakupiłam Tokimeki(Spark joy) jej autorstwa i uczę się składać ubrania i porządkowąc przedmioty wg jej sposobu. W pierwszej książce-'Magia sprzątania' Konmarie pisała ogólnie o swojej rewolucyjnej metodzie porządkowania domu, w Spark joy szczegółowo pokazuje jak porzadkować,składać i segregować poszczegolne grupy przedmiotów. Jak wiecie nie kupuje książek ale ze względu an ilustracje składania ubran tą postanowiłam nabyć.Autorka ma absolutna rację, odkad zaczęłam układać ubrania wg jej metody szuflada z bielizną i skarpetkami zapełniona równiutkimi rzędami daje mi ogrom radości i satysfakcji. Taka banalna sprawa jak codzienny, poranny zwyczaj wybierania bielizny urasta do rangi bardzo przyjemnego rytuału. Jeśli jeszcze nie czytaliście książek Marie Kondo, to serdecznie polecam. Można ale nie trzeba od razu przeprowadzać rewolucji w swoim domu(choć czasem można się pokusić) ale kilka świetnych rad dotyczacych porządkowania domu na pewno każdy znajdzie dla siebie.
W Pl zakupiłam też słynne Hygge- w poszukiwaniu szczęścia, poradnik o tym jak być szczęśliwym , jak kreować przyjemną atmosferę w domu i jak żyć by doświadczać jak najwięcej miłych chwil. Książką delektuję siępo troszku i mam nadzieję że nie skończy sie zbyt szybko.
Na koniec bardzo ciekawa książka- The book of YOU' którego współautorem jest Jamie Oliver.
Książka składa się z 365 mikroakcji(kroków) które należy wykonać by zmienić swoje życie na lepsze i szczęśliwsze. Drobne, codzienne zmiany pozwalają wprowadzac dobre nawyki w sferze Food, Mind, Move i Love. Znajdziemy za tem wiele wskazówek dotyczacych codziennego odżywiania, ruchu i cwiczeń, trening umysłowy oraz relacje z samym soba i bliskimi. Najfajniejsze jest to, że każda z tych mikroakcji zajmie nam dosłownie 2 minuty dziennie, a jeśli będziemy ją wykonywać przez miesiac okaże się że picie wody, codzienne przysiady, jedzenie więcej owoców czy medytacje wejdą nam w nawyk jak codzienne mycie zębów.
Muzyczno-filmowa miazga którą delektujemy się z mężem. Serial Peaky Blinders osiąga niesamowite oceny na IMDB .To historia gangu powstałego w 1919 Peaky Blinders w Birmingham, a nazwa wzieła się od wszytych żyletek w czapkach którymi używali do zadawania ran(również oślepianiu) a serial został oparty na prawdziwych wydarzeniach
Serial 'Peaky Blinders' posiada rewelacyjna ścieżką dźwiękową: Nick Cave-'Red right hand' czy Jack White z White Stripes wykonuje Love is blindless, która jest kwintesencją całego serialu. Polecam zobaczyć zwiastun serialu lub chociażby kompilacje ujęć która podlinkowałam.
Aktor Cilian Murphy hipnotyzuje i nie sposób oderwać od niego oczy, po wielu rolach w których go nie lubię wraca rolą na miarę 'Breakfast on Pluto' w którym mnie zachwycił. Polecam, i jeszcze raz polecam.Juz dawno żaden serial mnie tak nie zainteresował. Z niecierpliwością czekam na sezon 4.
Polecam równiez przepyszną herbatę zieloną z rabarbarem od Søstrene Grene. Zakupiłam ja przed świętami i teraz pijemy namiętnie. Od nowego roku zamiast kawy zaczyna dzien z filiżanką herbaty i Lucky również. Bardzo polecam. Swoją droga duńska marka Søstrene Grene ogromnie mi się podoba i mogłabym przygarnac od nich praktycznie wszystko:)
Chciałam też pokazać nowe głębokie talerze kupione w Ikea.Szukałam talerzy o ładnym owalnym kształcie, w której można ładnie wyeksponowac sałatkę, podać markaron czy jakieś azjatyckie danie. O dziwo ideał znalazłam w Ikea i były to jedyne rzeczy, które mnie tam zainteresowały. Ikea to nie moja bajka ale o tym wiecie od dawna. Jedyny problem to ich rozmiar, są naprawde pojemne i trzeba uważać by nie przesadzić z ilością jedzenia które sie w nich podaje. Swoją drogą coraz bardziej dojrzewam do myśli by przejsc na dietę wegańską i zawartość talerza na zdj.poniżej to nie przypadek.
Z PL jak zawsze przywożę sporo kosmetyków które mnie zainteresowały lub są mi potrzebne a dużo sprawdzonych kosmetyków po prostu kupuję ponownie.
W użyciu jest już serum na noc Logona z wyciagiem z róży, zakupiłam polecony tonik różany Evree
kremy Alterra których jestem ciekawa, olejek jojoba dla siebie i Lucky'ego(dużo taniej wychodzi zakup w PL),Nivelazione-sól do kapieli stóp, Lanoline(w użyciu)-krem na dzień z wyciagiem z róży, ukochane masło shea o zapachu magnolii z Mydlarni u Franciszka, krem do rąk Himalaya(uwielbiam ich kosmetyki i jak zobaczyłam promocję w Tesco do zdecydowałam się na krem a siostrz epoleciłam piankę do mycia twarzy) oraz produkty do paznokci(topcoat Seche vite, Sally hansen-żel do skórek).
A tak denkowałam w grudniu i styczniu...
Jak zawsze szampon Palmolive x 2(na podróż do PL zaBieramy tylko jeden produkt i dlatego zużyliśmy aż 2 w bardZO krótkim czasie)- polecam, Rituals- Baby splash -żel dla dziecka-bardzo fajny polecam. Andrelon - Kokos Boost -odżywka do włosów z kokosem - polecam Only You - Balsam do ciała z limonka i drzewem sandałowym, dostałam w prezencie i pewnie sama bym nigdy nie kupiła to jednak dosyć szybko zużyłam, bardz0 szybko się wchłania, dostepny w ICI Paris. L'oreal - płyn micelarny, jeden lepszych jakie uzywałam, ok. Evree - różany tonik-po prostu świetnym spryskuję nim twarz po każdym myciu, przepięknie pachnie Weleda- Skinfood- rewelacyjny mocno nawilżajacy krem-polecam 8x4 -dezodorant, łagodny i delikatnie pachnie, polecam Rituals- Himalaya scrub,polecam Rituals - Himalaya masło do ciało,boskie(nie ma na zdjęciu bo opakowanie wykorzystałam na maskę do włosów która podzieliłam się siostrą)
...a także, wyrzciłam masę produktów z kolorówki, których w ostatnim roku nie tknęłam i lakiery i produkty do paznokci.
Denkowanie idzie mi dobrze aczkolwiem cały czas mam uczucie że mimo wszystko za dużo mam produktów w zapasie i tych otwartych też.
oraz rzeczy które znalazły nowy dom:
Do usłyszenia z nowa porcją ulubionych ulubieńców już wkrótce.
ABily
Dzisiaj przychodzę z pozdrowieniami świątecznymi ale o nich na końcu posta.
Piszę już z nowego miejsca z którym powolutku się oswajamy.
Po nowym roku może będzie mnie tutaj ciut wiecej, a puki co chciałabym pokazać niesamowite znalezisko jakie odkryliśmy w garażu przy naszym nowym dom.
W starym drewnianym pudle (po drożdżach z Delft!) znalazłam stare figurki do szopki bożonarodzeniowej. Zastanawiałam się jak wiekowe mogę być. Poprzedni właściciele domu byli jego pierwszymi i jedynymi właścicielami i wprowadzili się do niego pod koniec lat 60. Tajemnicę szybko odkryłam odpakowując kolejne figurki, gdyż owinięte były w gazetę z grudnia 1969 roku!
Od razu rzucił mi się artykuł zatytułowany: Callas is verliefd en zingt weer- Callas jest zakochana i znowu śpiewa!
Figurki są w zaskakujaco dobrym stanie niektóre głowy były już klejone ale co tam.Jedynie z wielka przykrością zauważyłam, że wielbłądowi odpadła głowa i wydaje mi się ze dosyć niedawno a więc prawdopodomnie to już nasza sprawka.
Szopki w oknie wykuszowym lub w salonie na komodzie to tradycja holenderska i w wielu domach w okresie świątecznym można je oglądać.
Oprócz pudła odziedziczyliśmy stare tipi, stare narzędzia do gładzenia trawy, 2 odkurzacze, 3 warstwy tapet w każdym pomieszczeniu i tyle samo warstw wykładziny w salonie oraz gniazdo ze szczątkami ptaków na strychu. Dom był do całkowitego remontu, co prawda już w nim mieszkamy ale jeszcze wiele kosmetycznych prac przed nami dlatego nie mogę jeszcze Wam nic pokazać. Pokoik Luckiego jest prawie gotowy i pewnie od niego zacznę oprowadzanie:)
Jak się odnaleźliśmy w nowym miejscu? Pomijając ogrom pracy jakie włożyliśmy w doprowadzenie domu do używalności i czasmi brak sił na cokolwiek innego to mamy się bardzo dobrze. Całkiem zadowoleni ale bardzo zmęczeni i do końca nowego roku planujemy zasłużenie odpocząć(wybieramy się oczywiście do PL na święta:)
Od razu zauważyłam różnice pomiędzy życiem w społeczności w bloku a w domu jednorodzinnym. Poprzedni sąsiedzi byli uprzejmi ale nigdy jakoś się specjalnie nie zżyliśmy. Natomiast tutaj od pierwszych dni widzimy dowody życzliwości. Ciasto na powitanie od jednej sąsiadki, świateczna dekoracja od innej, kartka doręczona nie do skrzynki a do rąk własnych. I wszyscy wydają się autentycznie zadowoleni, że w opuszczonym domu zamieszkała nowa młoda rodzina, która zasili ich mała społeczność. Mamy ogromne szczęście że trafiliśmy akurat na ten dom, na tą ulicę, sasiedzi są bardzo uczynni i uprzejmi, interesują się jak nam ida postępy w remoncie. Co więcej latem na parkingu u jednego sasiada odbywa sie corocznie gril dla mieszczkańców naszej i sąsiedniej ulicy.
Mieszkamy w tym samym mieście ale okolicę odkrywam od początku, gdyż wcześniej nigdy tutaj się nie wybierałam, do plaży mamy jeszcze bliżej, za rogiem szkoła Montessori co mnie ogromnie cieszy.
Jedyne co się nie zmieniło to nasz przemiły doręczyciel poczty:)
Kochani zmiany są dobre, tego Wam życze: samych dużych lub małych ale przede wszystkim pozytywnych zmian w Waszym życiu. Wesołych świąt i/lub udanych dni wolnych.
ABily
PS.specjalne pozdrowienia dla Oli:) Dziękuję za życzenia, kartka jest prześliczna:)
Jesień króluje, jesień zimna, wietrzna, deszczowa, ponura ale też z pięknymi słonecznymi dniami, liśćmi zasłaniającymi uliczki w parku, kasztany i żołędzie zebrane na spacerze, Lucky odkrywajacy jedną z najprzyjemniejszych rzeczy pod słońcem, bieganie po kupkach liści.
Oglądam to wszystko jakby po raz pierwszy i przeżywam te niezwykłe chwile na nowo.
Powoli dobiega nasza historia w obecnym mieszkaniu. Najem wypowiedziony, już tylko do końca listpada będziemy w nim mieszkali. Nasz nowyu dom już coraz bardziej wyglada jak dom, gładzie położone, z ulgą i optymistycznie nastawiona wyczekuję przeprowadzki. A'propos przeprowadzki i pakowania.Na FB regularnie zamieszczałam posty odnośnie porządkowania rzeczy i umieszczałam zdjęcia przedmiotom, które zdecydowałam się sprzedać(nie sprzedaję tam przedmiotów ale to taki mój sposób na przypomnienie sobie wszystkich rzeczy które kiedys nabyłam, używałam a teraz dziekuję im i posyłam dalej w świat). Na koniec miesiąca wyszedł mi ładny kolaż oraz kilkaset euro w kieszeni:) Wcale nie czuję żalu wręcz ogromną ulgę, a to oznaka, że postępuję słusznie;) Sprzedałam buty, które niestety mi nie leżały, książki które nie przeczytam w wersji papierowej, ubranko po Lucky'm, drobne meble a przede wszystkim przedmioty dekoracyjne czy czysto użytkowe oraz zdobycze vintage. Coś co wydawało mi się bez wartości wystawiłam na Marktplaats i o dziwo dobrze się sprzedają:)
Obejrzałam nastepujace filmy:
Deadpool z Ryan'em Reynolds'em- absolutnie nie jestem jakaś fanką filmów z superbohaterami i właściwie film zaczęłam ogladąć jednym okiem, drugim przeglądając gazetki z promocjami. Ale po jakimś czasie gazetki rzyciłam i skupiłam się na filmie bo taki dobry był.Co prawda krew sie leje jak na filmie Maczeta ale jest tak świetnie zrobiony, super śmieszny że naprawdę można się na nim dobrze bawić. Dodatkowo Ryan Reynolds to taka wisienka na torcie, uwielbiam go odkąd jako nastolatka oglądałam Odyseję i choć odnoszę wrażenie że Ryan nie wykorzystuje w pełni swojego potencjału to pozostaje jego fanką.
Donnie Darco - ulubiony film ojego męża, podchodziłam do obejrzenia wiele razy i po kilku minutach zniechęcona przestawałam ogladać. A szkoda bo to naprawdę dobry film, z jednym wyjątkiem.Koniec kompletnie niezrozumiały i ponoć każdy powinien sobie dowolnie zinterpretować.Grrrr!Świetny OST, np Mad World.
Orange is the new black The good wife - jeden z lepszych seriali jakie oglądałąm, ogladajac ostatni odcinek zainteresowała mnie piosenka Clem Snide która pojawiała się wielokrotnie podczas tego odcinka.
***
Październik - miesiąc dyni. Co prawdo nie jadłam jej codziennie ale wyjątkowo zachwycił mnie jeden przepis. Polecam serdecznie risotto z dyni. Bardzo smakowało nam też cannelloni Jamiego.
***
Przeczytałam:
Sprawa Niny Frank -Katarzyna Bonda(polecona przez Kingę) - mam mieszane uczucia co do sposobu narracji i formy ksiązki. Język dosyć wulgarny i prostacki. Potrafię i to zrozumieć. Bardzo spodobała mi się jak dobrze nakreślono postać głównej bohaterki, choc ta wcale nie jest kryształem i nikt nie stara się ją choć trochę upiększyć.Niestety coś co mogłobyc dobrym kryminałem zabiło zakończenie rodem z kosmosu.
Stulecie Winnych. Ci, ktorzy przeżyli - Ałbena Grabowska, kilka lat temu zachyciłabym się tą książką ale ze zdumieniem odkryłam,że książki rzeki już do mnie nie przemawiaja, są ok ale nic wiecej. Jestem ogromnie zawiedziona bo spodziewałam sie rewelacyjnej opowieści. Muszę też poskarzyć się na dziwną narrację w której sie po prostu gubiłam.Czytam akapit przechodzę do drugiego i ze zdumieneim odkrywam, że upłynęły miesiące bądź lata. Takie skoki w czasie są bardzo denerujace. Zaczęłam czytać część drugą "Ci, którzy walczyli" ale niestety nie zmieniłam zdania. Książka jest taka sobie it tyle.
W listopadzie zakupiłam kilka kosmetyków bo wiele mi się pokończyło i jak na razie jestem z nich tak zadowolona, że mogę ich nazwać równiez ulubieńcami miesiaca. Tło bardzo prowizoryczne zrobione z kocyka Lucky'iego bo wszystkie materiały dekoracyjne już spakowane.
Andrelon -Kokos Boost -szampon i odżywka do włosów cienkich i delikatnych,są po prostu rewelacyjni, dobrze myje(używam po bieganiu), wygładza i zapobiega plataniu, przyjemnie pachnie. podobny w dizałaniu do mojego ulubionego garniera Avocado.
Evree - tonik z róży, niespodziewany podarunek od Anniko, która wiedziała że ten kosmetyk przypadnie mi do gustu ze wzgledu na piękny różany zapach:) Dzięki Anniko:)
Delia- krem do stóp, znalazłam go w Wibrze-tutejszym dyskoncie(mają często inne kosmetyki firmy delia) i zakupiłam ze względu an fajny skład. Zawiera duża ilość masła shea i smaruję nimi stopy codziennie wszak biegając trzeba o nie dbać wyjątkowo dobrze,im bardziej nawilżone stopy tym mniejsze ryzyko otarć i uszkodzeń skóry.
Kneipp oraz Cashmere(wyprodukowano w Turcji ale nie mam pojęcia kto jest producentem) - oba maja rewelacyjne składy, oba kupione na przecenie. Kneipp mam pod ręką gdy np muszę sie posmarować po umyciu rąk a ten mniejszy kupiłam z myśłą o zabieraniu go ze sobą gdy jestem poza domem. Mam go zawsze w kurtce.Ma również sporo masła shea i świetny skłąd. Dłonie sa naprawdę nawilżone, gładkie i zadbane.
Tea tree oil - znów zakup ze wzgledu na pielęgnację stóp, stopy biegacza narażone sa na działanie wilgoci i rozwój drobnoustrojów. Olejek z drzewa herbacianego ma działanie antgrzybiczne antyseptyczne oraz przeciwdziała rozwojowi bakterii.
Październik to miesiąc denkowania średniaków. Kosmetyki które jakoś specjalnie mnie nie zachwyciły ale też nie zaszkodziły. Zużyłam ale nie będę za nimi tęsknić ani pamiętać. Nie będe ani polecać ani odradzać.
1. Yves Rocher - Olejek odbudowujący do włosów - Ma świetny skład, włosy są po użyciu miękkie i puszyste, niestety ostatnio nie mam ani czasu ani cierpliwości by odczekać 10 min do spłukania.
2. Dezodorat Dove z minerałami z morza martwego, delikatnie pachnie dobrze działa.Polecam
3. AVON Clearskin- pianka oczyszczająca do twarzy z 2% kwasem salicylowym, niesamowicie wydajna, wystarczyła mi długie miesiące i pod koniec miałam już dosyć. Delikatnie myje, kwas salicylowy pomaga w pozbywaniu się zaskórników.
4. Lanocreme - krem na noc miodem Manuka, przyjemnie pachnie, dobrze nawilża.Wydajny.
5. Puravita by Zarqa - organiczny odżywczy krem na dzień, zachęcona opisem składników, który zawiera ekstrakt z róży sięgnęłam licząc na piękny kwiatowy zapach. Krem pachnie nieazbyt ładnie jakby rumiankiem, którego nie cierpię w kosmetykach ma również dziwną konsystencję. Szybko się wchłania ale też nie pozostawia nawilżenia przez długi okres. Puravita została już wycofana z rynku co mnie wcale nie amrtwi, jakos polubiłam się z ich produktami.
6. Rituals -krem do rąk z mandarynka i mięta, orzeźwiająco pachnie i dobrze nawilża.
7.Lactacyd - stosuję ten produkt całe moje dortosłe życie i choć chodża słuchy że nie powinno się stosoać płynów do higieny intymnej to nie wyobrażam sobie go nie kupić ponownie.
8. Biochemia urody - olej tamanu - cudowny olejek o niesamowitych właściwościach regenerujacych skóry, na wszelkie rany, zadrapanie, ślad po wyprysku, odparzenie, odcisk działa rewelacyjnie przy każdym prolemie. Kupiłam na czas ciąży i po gdy nie mogłam stosować maści z witaminą A. Już po kilku godzinach ranka się zasklepia. Bardzo polecam, jest niesamowicie wydajny dlatego też polecam mniejsze opakowanie, które będzie służyło przez długie miesiące a nawet lata.Jedyny minus to naprawdę nieprzyjemny zapach(opisywany jako korzenny mi kojarzy sie z rosołem) no i fakt, że żółty gęsty olej brudzi ubranie czy pościel. Nie stosowałam go tez nigdy na dzień(chyba że zostawałam w domu) bo nie nadaje sie pod makijaż i bałam się że będzie wyczuwalny dla innych ludzi.
9. Adidas -dezodorant, bardzo lubię i zawsze kupuje w PL, w NL niedostępny
10. Wella- pianka do włosów, zużyta przez mojego męża, bez komentarza.
I to tyle na ten miesiąc:)
Do przeczytania za miesiąc już z zupełnie innego miejsca,
ABily
Czas mija niesamoicie szybko. Dni wypełnione zajęciami domowymi, zabawami z synkiem, pakowaniem i remontem.
Tak. Nadal remontujemy dom. Ale jest już światełko w tunelu. Wypowiedzieliśmy wynajem mieszkania i oficjalnie pomieszkamy w nim do końca listopada...nieważne czy planowane prace ukończymy czy nie.
Podczas gdy mąż praktycznie sam remontuje nowy dom ja zajmuję się ogarnianiem naszego dobytku. Ciekawe jest to jak mało rzeczy chcę zabrać za sobą. Coś jednak jest w tym, że na nowe chciałoby się z nowym wchodzić, a gdy dodatkowo dojdzie fakt że w miedzyczasie upodobania dekratorskie zmieniły się znacznie to przeprowadzka wcale nie wydaje się już taka straszna.
Dzisiaj akurat porządkuję szafkę pod telewizorem i zobaczcie co znalazłam.
Tacki, wiklina, naczynia, wazoniki po które w ogóle nie sięgam.
Mam nadzieję, że szybko znajdą nowych właścicieli. Dziekuję im że mi dobrze służyły(jak to Marie Kondo robi) i mówię adieu.
Pozdrawiam jesiennie,3majcie za mnie kciuki, bym uporała sie ze wszystkim na czas.
ABily
PS. Na FB wrzucam regularnie zdjęcia z porżądków przedwyprowadzkowych.
Wrzesień za nami i jakże się cieszę, końcówka była dla mnie niezbyt przyjemna i chcę o niej zapomnieć jak najszybciej. Zmęczenie, choroba, wypadki, nieszczęśliwe zbiegi okoliczności sprawiły że nie potrafiłam cieszyć się piękną ciepłą jesienną pogodą. Ale co złe już za nami i mam nadzieje, że kolejny miesiąc będzie dużo lepszy. Inspiracji, ulubieńców w tym miesiącu niewiele.
Ulubieńcy:
1. Za kawą nie przepadam, ale kocham muzykę Otis'a Redding'a(Sittin On The Dock Of The Bay ma dla mnie szczególne znaczenie) i kiedy usłyszłam a potem zobaczyłam najnowszą reklamę Dolce Gusto z udziałem will.i.am - pomyślałam - wow - to jest świetne, mam nadzieję że WillIam pokusi się o remix całej piosenki. Tu oryginał.
2. Staram się by nasze śniadania były wyjatkowe i smaczne, wyszukuję ciekawe przepisy by móc je potem zaserwować rodzinie lub znajomym. Na pewnym blogu przeczytałam o dutch babies(no wiadomo jak się mieszka w Holandii to wszystkie nazwy zwiazane z krajem w którym się mieszka wyłapuje sie w mig) i tak odkryłam ciekawy przepis na naleśniki z piekarnika.Jak dla mnie jest to raczej połączenie omletu, clafoutis i sufletu w jednym.Oryginalnie piecze się je na dużej patelni ale mnie nie przekonuje estetyka a'la chłopu do lasu i zrobiłam moje dutch babies w foremkach na muffiny. P.S.dutch babies nie pochodzi z Holandii lecz z USA i z krajem tulipanów nie ma nic wspólnego.
borówki amerykańskie 5 szt na foremkę lub sos borówkowy( 200 gram borówek ogrzewaj z łyżką cukru, wody i cytryny, gotuj aż powstanie gęsty sos)
Wykonanie.
Umieść formekę na 12 muffinów w piekarniku(ważne by foremkę wcześniej nagrzać) i nagrzewaj do 220 st.C
Połącz wszystkie składniki na ciasto i dokładnie wymieszaj, najlepiej mikserem lub w blenderze by ciasto było bardzo lekkie. Ciasto będzie bardzo żadkie takie jak ciasto naleśnikowe, nie podsypywać mąką.
Kiedy piekarnik się dobrze nagrzeje, wyjmij szybko formę, posmaruj ok 9-10 miseczek aż po brzegi masłem. Wlej ciasto do miseczek do ok 2/3 wysokości. Jeśli używasz świezych owoców to umieśc je na wierzchu każdej warstwy.
Piecz 15-18 min aż ciasto urośnie i zazłoci się.
Polej sosem.
Po wyjęciu naleśniki szybko opadna więc aparat trzeba trzymać w pogotowiu:)
3. Kosmetyczne odkrycie to cudowne mleczko pod prysznic Fenjal z olejkami z róży. O rany jak on pachnie cudnie różami.Wiecie, że kocham zapach róży wkosmetykach, znalazłam idealnie pachnący krem do twarzy Dr Hauschka, ostatnio masło do ciała z The Body Shop a teraz produkt pod prysznic-- jupi. I całkiem przypadkiem opakowanie w pięknym pastelowym kolorze;)
4. A oglądam ostatnio Modern Family. Uwielbiam ten serial i postanowiłam odświeżyć sobie stare odcinki. Idealne lekarstwo na wszelkie smutki.
***
Linki:
-strona z ciekawymi przepisami dla dzieci i nie tylko,
-ciekawy wpis o tym w jakich sytuacjach można mówić smacznego a w jakich niezbyt wypada, bardzo zaskakujący zapewne dla wielu z nas
***
Przeczytałam:
Rzadko siegam po polskich autorów ale tym razem miałam ogromnego farta bo Motylek - Katarzyny Puzyńskiej to jest to! Idealny kryminał, trochę mi pachnie plagiatem pisarstwa Camilli Lackberg ale książka(a istnieje już cała seria) wciąga niesamowicie. Serdecznie polecam
Jeśli spodoba Wam się Motylek to i będziecie chcieli siegnąć po kolejne części 'Lipowo'. 'Więcej czerwieni' podobała mi się jeszcze bardziej a rozwiązanie zagadki czekało dosłownie od ostanich stron książki zaś podejrzanych było tylu, że trudno było cokolwiek wydedukować. Świetny kryminał. 'Trzydziesta pierwsza' - trzecia powieść oraz czwarta Z jednym wyjatkiem równie dobra. Chwilowo odpoczywam od Kasi Puzyńskiej bo chcę sie nią jeszcze podelektować.
Jeśli lubicie styl Camilli Lackberg to pokochacie również serię Lipowo Kasi Puzyńskiej.
1.Garnier - szampon z awokado - absolutny hicior, uwielbiam produkty do włosów Garnier z tej serii. Polecam je każdemu.Włosy są miękkie i sypkie.
2. Olej kokosowy - przez całe lato nie robiłam makijażu i nie używałam oleju do zmywania go więc został zużyty do ssania oleju w całości. Nie ma na zdjeciu.
3. Rituals - Pianka pod prysznic Yogi Flow, przyjmnie pachnie i piankowa formuła jest świetną alternetywą, jednak przez felerny dozownik połowa się wylała a połowa psikała poprzez palce na odległość metra zamiast na dłoni. Nie wiem czy to tylko ten egzemplarz jest zepsuty czy wszystkie pianki Rituals w taki sposób się aplikuje. Ogromny zawód.
4. Palmolive- jak co miesiąc zużyty przez męża szampon rumiankowy
5. Bepanthen - maść pod pieluszkę, przyjemny aczkolwiek nie nasz ulubiony. Polecam w przypadków podrażnionej skóry .
6. Montagne Jeunesse- maseczka z olejem z baobabu i marula, szczypała przez cały czas gdy miałam ja na twarzy, bałam sie że mnie uczuli i podrażni ale nie, to tylko składniki oczyszczjące, spora dawka olejków natomiast ułagodziła i odżywiła skórę. Przyjemna ale bez fajerwerków.Polecam
Ulubieńcy:
Do moich najulubieńszych ulubieńców w sierpniu muszę oczywiście zaliczyć olimpiadę w Rio. Uwielbiam oglądąć zawody zwłasza lekkoatletyczne oraz pływanie. a odkąd zaczęłam biegać mój szacunek dla biegaczy wzrósł jeszcze bardziej. Skoro zaczęłam biegać to jest nadzieja, że w przyszłości wezmę się i za pływanie - które bardzo lubię ogladać choć sama pływać nie umiem.
Moja aktywności sportowe notowałam cały miesiąc na rozpisce, która ściagnełam u Karoliny z Houseloves. Moim celem było biegać 3-4 w tygodniu, zakończyć squat challenge, w dniami pomiędzy bieganiem zrobić dłuższy trening + krótsze treningi na brzuch. Wyzwanie ukończyłam i jestem z siebie bardzo dumna:) Ale o tym napiszę posta podsumowujacego sierpień za parę dni.
Ulubieńcy kosmetyczni to produkty Rituals, które mimo iż dostałam w zeszłym roku to zaczęłam używać dopiero teraz, do tego dochodzi krem do rąk i szampon który dostał mój synek. Rituals to świetna marka i każdy produkt właściwie można kupić w ciemno uszczęśliwiając siebie lub kogoś.
Lato i piękna pogoda która zawitała w Holandii pod koniec sierpnia. Nastały tropikalne upały, opaliło mnie na brąz i nadal cieszymy się bardzo ładną pogodą. By łagodzić skórę wystawioną na słońce stosuję zwykłą maść z witaminą A, która Anniko przywiozła mi z PL. Kilka lat temu odkryłam jej cudowne właściwości jako preparat po opalaniu, od tamtego czasu nigdy ale to nigdy nie nabawiłam sie poparzeń słonecznych, skóra nabiera od razu brazowy odcień. Wcześniej zwykle pierwsze słońce i moja skóra była różowa, swędziała, piekła i łuszczyła się. Maść można kupić w każdej aptece za 4 zł.
A na balkonie zielone szaleństwo! Moje biedulki, pomidory wyhodowane od ziarenek zakwitły i pojawiły się pierwsze małe pomidorki.
Linki:
-Zastanawiam się nad akcesoriami dla kotów w nowym domu, jakie rozwiązania wykorzystać by kocie akcesoria jak najmniej rzucały się oczy, ba ładnie wkomponowały się w otoczenie. Po pierwsze ten domek-drapak. No po prostu boski- jest już na mojej wish list i jak tylko będę miala kilka nadprogramowych stówek to zakupię dla moich nicponi. Inna fajne rozwiązanie to półka-schowek na kocia kuwetę. Super rozwiązanie - i do tego jakie ładne, sama być może pokusiłabym się do wykrojenia otworu w kształcie kociego łebka:)
- a do salonu np przerobiony mebel ikea albo ciekawe uchwyty do szafek wykonane z drewna(mój tip jeśli macie w zanadrzu klocki soich dzieci to można śmiało je wykorzystać)
- tutorial na okragłą-poduchę-siedzisko na dodatek z pomponami!TUTAJ a tutaj poducha wykonana przy użyciu foli bąbelkowej-czad!
- Anniko i jej zajefajny bullet journal - obejrzyjcie jak samemu można wykreować i zapełnić idealny planer.
***
Przeczytałam:
A'propos książek ale filmowo, trafiłam na kanał na YT Pawła Opydo w którym recenzuje złe książki. Zainteresowała mnie 'Rok w Poziomce' bo osobiście uważam ta książkę za totalnego gniota i nie rozumiem jak komuś może się podobać pisarstwo Pani Michalak. Dla ciekawostki warto obejrzeć tych 6 filmików i zobaczyć jak książka zostaje rozłożona na czynniki pierwsze. Czy tylko mi Paweł przypomina Johna Green'a?
Przeczytałam 5 -'Upadek' i 6 część serii Wiil Trent Autorstwa Karin Slaughter. Rany jak ta seria wciąga, a agent Trent z powieści na powieść daje sie lubić coraz bardziej:) Jak do tej pory szósta część 'Zbrodniarz ' podobała mi się najbardziej, napięcie sięgało zenitu i wreszcie sekrety przeszłości Willa zostąły odkryte. Rozpoczęłam również ostatnia siódma część - 'Niewidzialny'.
Przeczytałam króciótką ksiażkę napisaną przez znaną holenderską blogerkę modową, youtuberkę, właścicielkę popularnego magazynu lifestyle'owego, prezentatorką w popularnym programie plotkarskim, sędzia w Hollands next top model, uczestniczkę Ekspedycji Robinson, a ostatnio po prostu It girl - Annę Nooshin - 'On life'. Anna pochodzi z Iranu i jej pochodzenia można sie domyślić po jej urodzie. Bardzo pozytywna osoba i bardzo ja lubię, przeczytałam książkę z ciekawości(dzięki uprzejmosci Anniko) ale czy wniosła ona coś do mojego życia, czy stąłam się bogatsza o jakieść głębokie mądrości życiowe? Nie, to kolejna moim zdaniem zapchajdziura wydana by ot tak by po prostu wykorzystać moment sławy i zarobić przy okazji trochę pieniędzy. I choć napisana jest bardzo poprawnym językiem(którego zreszta Anna używa na codzień) to jednak widać i czuć, że była produkowana na kolanie( napisana w weekend z tego co kojarzę, Anna vloguje na codzień).
Od Anniko pożyczyłam również 'On top', pierwsza ksiazkę Anny Nooshin, w której radzi jak prowadzić z sukcesem internetowy biznes. I ta pozycja jest już dużo lepsza, wiele dobrych rad nie tylko dla tych zainteresowanych biznesem online ale rozpoczynaniem jakiejkolwiek pracy. Mogę ją polecić. Plusem jest wkładka ze zdjęciami Anny z różnych okresów jej życia oraz liczne często śmieszne angegdoty.
Dodatkowo - słuchałam audiobuka Marie Kondo - 'Spark Joy' a potem z przyjemnością obejrzałam KonMari w akcji 1, 2,
***
Denko:
Garnier - żel oczyszczający przeciw zaskórnikom, obecnie moje ciało przechodzi burzę hormonalną i nic nie jest w stanie pomóc zmianom jakie powjawiają sie na cerze, dlatego wstrzymam się od negatywnej opini. Zdaję sobie sprawę, że w przypadku problemów hormonalnych przyczyn należy szukać głębiej a nie zdawać się na działanie żelu do twarzy który na skórze pozostaje dosłownie sekundy i czekać na cuda. Żel zawiera kwas salicylowy i on ma potwierdzone skuteczne działanie przeciwko czarnemu najeźdzcy, polecam produkty z nim każdemu kto boryka się z zaskórnikami.
Mydło Aleppo -jw,pod wpływem wilgoci nieprzyjemnie się rozpuściło i mało komfortowo uzywa dlatego wyrzucam zużyte nie do końca
Hair Wonder- pianka do włosów, miałam ją dobrych kilka lat i ewentualnie zużyj ją mój mąż.Produkt ok ale w pewnym momencie włosy na tyle mi urosły że nie czułam potrzeby jej używać.
EOS -jagodowy krem do rąk, fajne opakowanie, ślicznie pachnie i dobrze sie wchałania, nie mam zastrzeżeń co do działania, oszczędzałam go ogromnie bo to jest prezent od Alexls ale w końcu pozwalam mu odejść. Bardzo ładny gadżet zwłaszcza do torebki.
AVON -Solutions Youth Minerals Day - krem z SPF 20 - używałam go kilka lat temu i teraz również sięgnełam po niego ze względu na filt przeciwsłoneczny, ma przyjemna konsystencję, bezzapachu i daje cudowne matowe wykończenie, plus za SPF. Polecam
NUXE -Reve de miel - balsam do ust, bardzo dobrze nawilża i odżywia usta mimo to przez cały czas stosowania odczuwałam love-hate relationship, to przez małe grudki które są zawarte w kremie, mają chyba peelingować usta gdyż pod wpływem ciepła się rozpuszczają ale to uczucie grudek oblepiajacych usta podczas aplikacji nie jest wcale przyjemne. Nie kupię go ponownie mimo iż ogólnie skład ma świetny i bardo dobrze pielęgnuje usta. Plus za szklane, eleganckie opakowanie.
Yves Rocher - Sebo Vegetal - maseczka oczyszczająca - używanie nie należało do najprzyjemniejszych i niestety nie jestem w stanie określić czy ten produkt faktycznie działał. Nie kupię ponownie
NUXE - żel pod prysznic, był moim ulubieńcem w maju, z przyjemnością go używałam i zapewne kiedyś kupię ponownie.
Cococare - 100 % masło kakaowe w sztyfcie, smaruję nimi rozstępy na brzuchu, na razie trudno mi określić czy działa.
Wyrzucam lakiery, których w ciagu ostatniego roku nie użyłam ani raz:
Biały OPI, Navy Sparkle CK, Peach MAX Nails, 38 Golder Rose
Lipiec był zdecydowanie lepszym miesiącem, zarówno pogoda dopisywała, mieliśmy kilka naprawdę upalnych dni, miałam wiecej energii choć dużo wiecej się pracowało i mniej spałam niż zwykle a na dodatek rozpoczęłam trudne treningi związane z bieganiem.
Moi ulubieńcy: Czekolada gorzka z kokosem i pekanami od Tony's Choconely- kupiłam kiedyś dla męża bo on pozwala sobie tylko na gorzką czekoladę po obiedzie ale tak nam posmakowała, że i ja często zjadam a ostatnio zjadam 2 kawałki rano przed bieganiem. Obecnie kupuję ją przynajmniej raz w tygodniu. Czekolada Tony's jest wyprodukowana z kakao pozyskiwanego zgodnie z zasadami Fairtrade i żaden pracownik na plantacjach w Afryce nie jest wyzyskiwany.
Asics- buty do biegania, moje pierwsze buty do biegania spisują się świetnie, są w rozmiarze 37 o numer większym niż noszę buty na codzień, nie obcieraja, nie gniotą. Jestem z nich jak na razie zadowolona. Kupiłam kilka lat temu na przecenie w Intersport.
Kapelusik - świetny na spacer lub bieganine w upalny dzień, Lucky w wózku z parasolką a ja chroniłam się przed udarem właśnie takim kapeluszem. I obalę mit, że tylko na wakacjach nad morzem można taki założyć.
Woda termalna Uriage - rewelacyjna do ochłodzenia w upalny dzień gdy duchota nie pozwalała złapać oddechu. Dodatowo zabawa w psikanie bardzo spodobała sie Lucky'iemu.
Essie - lakier w kolorze Blossom dandy 360, miętusek idealny na lato. Cały miesiąc nie robiłam makijażu - bo za gorąco, bo szkoda czasu, natomiast pokusiłam sie pomalowane paznokcie rąk i stóp:)
To się robi trochę nudne bo na blogu pokazuję w wiekszości wypadków miętowe rzeczy ale nic na to nie poradzę że uwielbiam ten kolor i szukam go podświadomie. Dziwnym trafem nawet w 2nd handach trafiają się śliczne miętuski, oczywiście dla Lucky'iego też ;)
No i uwielbiamy wszelakie książeczki z nietypowym wkładem, a to głowa królika albo puchaty kotek albo piszczący słoń. A do słoni mamy oboje słabość.
Dla taty Bella 'zapakowała' prezenty:)
A to dowód, że życie instagramowe to bujda na resorach:
gofry instafriendly,w trakcie pałaszowania,gofry after...mama oczywiście wszystko posprząta.
Bye, bye skorupki, czyli jak Lucky rozwiązuje problem z pakowaniem skorupek przed przeprowadzką.
Lucky nadal śpi w kratkę, czasami zdarza sie mu obudzić o 4.30 lub 5 , poje sobie lub wypije i idzie spać dalej a ja czasmi już nie mogę, ostatnio zmobilizowałam się i założyłam (leżące latami odłogiem) buty do biegania. Mam nadzieję, że Lucky zacznie sie budzić o normalnej porze a mnie wejdzie w nawyk bieganie. Pierwsze próby o 6 nad ranem, gdy wokoło nie ma żywej duszy były wspaniałe.
Edit: kolejne biegi za mną, jest dobrze:) Komuś kto myśli by rozpocząć bieganie mogę poradzić; do biegania potrzebne sa dobre buty(najlepiej rozmiar większe od rozmiaru który normalnie nosimy, dla kobiet dobry stanik sportowy(ja polecam Nike) oraz dużo chęci. To wszystko, żadne jakieś tam gadżety, drogie ubrania. Na początku należy się skupić na tym co robimy, jak oddychamy by się nie zajechać i nie zniechęcić. Warto odwiedzić kilka stron które piszą porady dla początkujacych, zwrócić uwagę jak się rozgrzewać, co zjeść przed biegiem. Z jednym się nie zgodzę, wszędzie piszą że na początku biegania należy sobie ustalić cel do jakiego chcemy dobiec. czyli przebiec 10 km bez ustanku, maraton czy jakieś takie inne dziwne cele. Ja zaczęłam biegać bo szukam zdrowego sposobu spędzania czasu, resetu dla zmęczonego ciała i chwil tylko dla siebie. Nie zakłądam że będę biegać maratony, chcę biegać dla samego biegania i radości która po jakimś czasie odczuwamy(tak nawet mnie początkującej po 30 minutach włancza się endorfinowy kop). Od dawna ćwiczę fintess, ostatnio też zaczęłam trening siłowy ale to wszystko po jakimś czasie mi sie nudzi, szukam czegoś co na tyle mnie zainteresuje, że bedę trenować regularnie niezależnie od pory roku i samopoczucia.
Buty zakupione dawno temu, biustonosz Nike który ma z 10 lat(na początku używałam do jogi) nadal idelanie sie sprawdza i wygląda jak nowy, spodnie używane do fintesu też mają swoje lata, bluzka do biegania ale używałam do fintesu z drugiej ręki. Jedyna nowość którą zakupiłam ostatnio to opaski na przeguby bo pot leje się strumieniami. Jak widać przypadkowa zbieranina która świadczy że biegać można dosłownie w czymkolwiek, wystarczy chcieć.
Znacie takie sytuacje: dziecko gorączkuje a Wy nawet nie możecie wyjść z domu by kupić chleb na kolejny dzień. Kiedyś bym nie wpadła na to by samemu upiec bułki(wiecie że ja i chleb się nie rozumiemy) a dzisiaj proszę. Dorodne rogaliki śniadaniowe właśnie się studzą...mam nadzieję że do śniadania coś zostanie bo OMG są zajepyszne.
Przepis oczywiście z MW - podaję link bo musicie ich spróbować!
Przeczytane:
Dzięki rekomendacji jednej z moich czytelniczek odkryłam Karin Slaugter. 'Moje śliczne' to pierwsza powieść którą przeczytałam. Nie, ja ją pochłonęłam. Wstrząsający thriller który trzyma w napięciu do ostatniej strony. Polecam i zabieram się za kolejne książki tej autorki. Dzięki Karolina Anna za polecenie;)
By odpocząć od thrillerów, morderstw i zagadek sięgnęłam po trzecia część Parabellum Remigiusza Mroza - Głębia osobowości - i przepadłam, książka niesamowicie wciagająca ale też szczodrze obdarzona opisami różnych ludzkich niegodziwości, tortur i co tam jeszcze. Niezbyt łatwo sie to czytało ale trylogię jak najbardziej polecam. Jeśli ktoś lubi thrillery historyczne osadzone w okresie II Wojny światowej to polecam przeczytać.
I powrót do Karin Slaughter: Rozpoczęłam czytać serie WILL TRENT - o agencie specjalnym obdarzonym niesamowitym zmysłem obserwacji lecz będący jednocześnie analfabetą.Taak. Nie wątpię że taka kombinacja ma rację bytu ale jak zostać agentem by przełożeni i współpracownicy się nie zorientowali?Jak zdać egzaminy w szkole nie umiejąc czytać?To nadal jest dla mnie niejasne, ale może w kolejnych częściach autorka coś więcej o tym napisze. Jak na razie pochłonęłam: 'Tryptyk' - który średnio mi się podobał oraz mega wciągający 'Pęknięcie'. Geneza' rozpoczęłam pod koniec miesiąca i początek naprawde mocny. Karin Slaughter chyba jest mistrzynia w obrazowaniu zbrodni dokonywanych na kobietach. Opis bestialstw jakie dokonują postaci w jej książkach wywołują czasem odruch wymiotny.. Jak na razie zastanwiające są też dla mnie tytuły książek, które nijak się mają do treści.
Przeczytałam również kontynuację 'Zanim sie pjawiłeś' Jojo Mojes- 'Kiedy odszedłeś', jeśli nie czytaliście to koniecznie to nadróbcie a już absolutnie powinniście zobaczyć film. Kontynuacja już nie jest taka fajna ale może sie nadal podobać.
Linki które zwróciły moją uwagę:
-Odkąd widziałam sesje zdjeciową stillborn baby właściwie już nic nie jest mnie w stanie 'ruszyć' w internecie. Ostatnio trafiłam na podobną w tematyce sesję. Serce się kraje, matka 5 dzieci poniżej 6 roku życia żegna miłość swojego życia, bratnią dusze i ojca piątki maleńkich dzieci. Takie historie zdarzają sie codziennie wokół nas ale często nie jesteśmy ich świadomi, niewiele osób decyduje się wszystko dokumentować a potem jeszcze udostępniać całkiem obcym ludziom. Zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć tutaj.
- post, ktory mocno mnie zaskoczył, otóż po wielu latach prowadzenia bloga dowiedziałam się, że praktykuję kradzież umieszczając zdjęcie inspiracji na swoim blogu wraz z linkiem do źródła zdjęcia.Wedle prawa najpierw powinnam zapytać autora o zgodę. Nigdy tego nie zrobiłam bo nie miałam o tym pojęcia. Z góry przepraszam wszystkich którzy poczuli się dotknięci, już wiecej tego nie uczynię.
- odkrycie, które może zmienić bardzo dużo w świecie mięsożerców i zwierząt- jeśli ktoś lubi mięso ale jednocześnie los zwierząt nie jest mu obcy- SUPER MEATS - to przyszłość oraz alternatywa dla tych, którym trudno rozstać sie z jedzeniem mięsa. Jestem ogromnie ciekawa i choć nigdy się nie skuszę - no bo to mięso - ale zastanawiam sie czy rzeczywiście będzie popularne, ogólnodostępne no i tańsze niż prawdziwe mięso. Czy losy milionów zwierząt zostaną uratowane dzięki tej metodzie? Co ciekawe znalazły aprobatę aktywisty Gary Yourofsky na kanale Freelee the Banana Girl. Obejrzyjcie koniecznie.
Zużywam więc i czasem kupuje nowe produkty,
W lipcu dotarło do mnie zamówienie z IHerb: Olejek Marula oraz produkt do zmywania twarzy z wyciagiem z róży.
A w dyskoncie kupiłam na promocje dwa letnie kolory lakierów Essie.W lecie najchętniej maluję paznokcie na miętowo(jeśli już maluję) a mój miętujek dawno się skończył więć kupiłam nowy lakier, tym razem Blossom dandy 360 oraz różowiótki(mam 15 różnych czerwieni w kolekcji a różowego ani jednego) Groove is in the heart nr 364.
Ciekawostka dla kupujacych w różnych dyskontach, często kosmetyki znanych firm są tam tańsze bo mają bardzo krótkie terminy przydatności lub wyprodukowano je 2 lata temu! Na tej stronce lub tej można sprawdzić datę produkcji danego kosmetyku lub po wpisaniu w google 'cosmetic calculator'.
Miętowy lakier Essie stał się w tym miesiącu moim jedynym ulubieńcym kosmetycznym, nie miałam czasu by testować inne produkty - zużywam to co mam- natomiast pomalowane paznokcie zrobiły furorę wśród znajomych i sąsiadek:) a mnie bardzo poprawiły humor w letnie dni.
Dodatkowo kupiłam preparat do pielęgnacji skórek i paznokci z Essence.
W lipcu denkowałam same dobrocie, przedstawiam moich absolutnych ulubieńców:
1. Batiste- suchy szampon dla brunetek - świetny produkt doraźny, ratuje mnie gdy czasami moje włosy potrzebują natychmiastowego odświeżenia a nie mam czasu ich umyć(przy małym dziecko uwieżcie mi takie sytuacje sa na porządku dziennym). Ostatnio stosują bardzo rzadko, to opakowanie miałam prawie rok.
2. Holika Holika -baby foot peeling- używałam już nie raz i polecam do zrzucenia starej skóry stóp przed sezonem letnim.
3. Palmolive - szampon z rumiankiem do codziennego użytku, który używa mój mąż a ja mu od czasu do czasu podkradałam, bardzo fajny szampon, polecam i mamy juz kolejne opakowanie(niestety w nowej butelce i szacie graficznej, która mi się średnio podoba).
4. Yves Rocher - konwaliowy żel pod prysznic - mój ulubieniec z czerwca, skończył się bardzo szybko, gdyż jest niewydajny i chociażby dlatego nie skuszę sie ponownie.Jest tyle innych produktów do testowania:)
5. Masło shea o zapachu magnoli z Mydlarni u Franciszka- miałam je bardzo długo i nie sposób było je zużyć.Używałam do całego ciała, często do stóp, przełożony do małego słoiczka jako balsam do ust służył mojemu mężowi, w trakcie przeziębienia do smarowania okolicy nosa i w zimie do ochrony całej twarzy. Pachnie cudownie i jak tylko bedę miała okazję być w Mydlarni w PL to odkupię ponownie a może skuszę się na inną wersję zapachową?Kto wie.Polecam!
Masło pokrojone w sklepie zostaje zapakowane w plastikową folię, warto sobie je przełożyć do jakiegoś pojemniczka, ja użyłam plastikowe biały pojemnik po innym kosmetyku.
6. Rituals - Himalaya scrub -cudowny peeling solny o lekko orientalnym zapachu, bogaty w olejki cudownie nawilża skóre podczas prysznica. Mój i mojego męża ulubieniec. Polecam
7. The Body Shop - Masło do ciała o zapachu róży- boski zapach, świetna konsystencja, używałam tylko po treningu w ramach samonagradzania się gdyż nie jest to najtańszy produkt i szkoda było mi go używać na codzień(a nie powinno) a ponieważ w ostatnim czasie trochę sie natrudziłam więc masełko zostało szybko zużyte. Będę tęsknić;)Mam w planach kupić inne z TBS do wypróbowania a tymczasem mam zapas z Rituals.Polecam
8. Evree - krem do suchej i suchej skóry rąk- dobrze się wchłania , podobał mi się jego zapach a moim kotom mniej i jak smarowałam sie nim przed snem to nie chciały ze mną spać. Zawiera fenoksyetanol i zauważyłam to już po zakupie, gdybym wiedziała wcześniej to nigdy bym go nie zakupiła. Zużywałam go z przyjemnością ale do niego nie wrócę gdyż jest wiele innych marek do testowania.
9. I coś co zużył Lucky- WELEDA- krem pod pieluszkę z wyciagu z nagietka- używaliśmy go z drobnymi przerwami 15m-cy. Uważam że jest rewelacyjny i mój synek nigdy nie miał odparzonej skóry. Dlatego mimo iż kosztuje troche więcej niż drogeryjne kremy czy chociażby bepanthen to zakupiłam go ponownie.Polecam!
10. WELEDA - płyn do mycia ciała dla dzieci - bardzo wydajny(ale tez nie używałam go przy kazdym myciu), łagodnie pachnie, nie szczypie w oczy. Ma bardzo przyjemną konsystencję i zarówno mnie jak i mężowi przypadł do gustu.Zakupię ponownie jak już zużyję inne płyny które dostaliśmy w prezencie. Polecam serdecznie. PS.Firma Weleda produkuje naturalne kosmetyki, bez parafiny, olejów mineralnych, dodatków syntetycznych.
Jestem ciekawa Waszych najulubieńszych ulubieńców ostatnich tygodni i chętnie poczytam o książkach które polecacie:) Karin Slaughter była strzałem w 10, może ktoś poleci równie dobrego autora thrillerów?