Leśmian Bolesław - Odjazd
Gdym odjeżdżał na zawsze znajomym gościńcem,
Patrzyły na mnie bratków wielkie, złote oczy,
Podkute szafirowym dookoła sińcem.
Był klomb i rój motyli i błękit przeźroczy,
I rdzawienie się w słońcu dojrzałej rezedy.
A gdy byłem już w drodze, sam nie wiedząc kiedy
I czemu - przypomniałem te oczy, przyziemnie
Śledzące mą zadumę i wpatrzone we mnie
Tym wszystkim, czym się można wpatrzeć w świat i dalej.
Co widziały te oczy, nim w tysiącu alej
Zginąłem, jedną chatę rzucając za sobą?
I czemu z szafirową zawczasu żałobą
Patrzyły w ten mój odjazd poprzez zieleń rdzawą
Rezedy, co pachniała, przytłumiona trawą?
I dlaczego te oczy były coraz łzawsze?
Czy nie wolno nic nigdy porzucać na zawsze
I zostawiać samopas kędyś - na uboczu?
Czy nie wolno odjeżdżać znajomym gościńcem
I oddalać się zbytnio od tych złotych oczu,
Podkutych dookoła szafirowym sińcem?
Wiersz z podstawówki, ale od tamtego czasu gdy widze bratki szepcę sobie fragmenty i kojarzą mi się one z rozstaniami,z powrotami, z domem...
Dzisiaj szepcę go sobie znowu żegnając w myślach kogoś nam bliskiego.
Zgłaszam to zdjęcie do
wyzwania Szuflady” # 6 zatytułowanej Folklor.
Bratki z wiejskiego ogródka to wg mnie folklor w czystej postaci…
Zostawiam pracę do oceny projektantkom szuflady.
ABily